niedziela, 21 kwietnia 2013

Zahipnotyzowana cz. 34


Rozdział XXXIV

Z samego rana zostaliśmy obudzeni, żeby jechać nurkować. Wszyscy byli bardzo podekscytowani. Wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w odpowiednie miejsce. W końcu po 30 minutach byliśmy na miejscu.
- Teraz mnie wszyscy posłuchajcie! – odezwał się nasz wychowawca pan Andrew. Wcześniej każda z klas miała przydzielone, o której będzie nurkować. – Podzielcie się na dwuosobowe grupy, gdyż właśnie w takich będziecie pływać – Spojrzałam na Jane i Mary. Mary uśmiechnęła się i ruszyła do Vicky stojącej niedaleko. Złapałam rudzielca po rękę i ustawiłyśmy się w szeregu.
- Dobrze, w takim razie teraz wszyscy musimy zapoznać się z wszystkimi zasadami bezpieczeństwa i nauczyć się posługiwać tym całym sprzętem – machał rękami mówiąc o sprzęcie na co wszyscy się zaśmiali. – Dobra, a teraz chodźcie.
Zrobiliśmy tak jak nam kazał. Po chwili wszyscy byliśmy w pomieszczeniu, gdzie w każdym kącie można było zobaczyć jakiś element nurka, albo coś związane z wodą, morzem. Wszystko tworzyło bardzo fajny efekt.
Po chwili w pomieszczeniu pojawił się instruktor. Zaczął nam wszystko tłumaczyć i mówić co i jak. Po 30 minutach cała nasza grupa wchodziła do małego jachtu. Ustaliliśmy kolejność w jakiej będziemy nurkować. My z Jane postanowiłyśmy iść na ostatni ogień. Każda para, która już zanurkowała była zachwycona. Pod koniec w każdym kącie można było usłyszeć rozmowy na temat wrażeń.
- Dziewczyny! To jest genialne – dobiegł nas głos Liama. Razem z Brandonem pojawili się obok nas. Już wcześniej Scott wraz z Tomem podzielili się z nami swoimi spostrzeżeniami, a teraz zniknęli gdzieś, chyba poszli się napić wody.
- Najchętniej jeszcze raz bym wskoczył tam do wody – wyszczerzył się Brandon.
Chłopaki byli jeszcze w specjalnych strojach, a z ich włosów kapały kropelki krwi. Śmiesznie wyglądali z takimi rozwalonymi fryzurami.
- Idziemy się przebrać – zakomunikowali i zniknęli nam z oczu.
Podeszłyśmy do osoby, która nas we wszystkim instruowała i dostałyśmy stroje, wcześnie przypominając nam co i jak. Szybko się przebrałyśmy. Po kilku minutach już z całym sprzętem mogłyśmy wskakiwać do wody. Popatrzyłam na Jane. Kiwnęłam głową na co ona zrobiła to samo. Uśmiechnęłam się i równocześnie wskoczyłyśmy do wody.
Pierwsze wrażenie wręcz piorunujące. Móc oddychać po wodą, nie przejmować się, że zaraz stracimy powietrze w płucach. Popłynęłyśmy głębiej. Małe, kolorowe rybki pływały wokół nas. To wszystko tworzyło wokół taką genialną ekspozycję. Mogłabym wyciągnąć dłoń i dotknęłabym ryby. Tyle ich tutaj było, pływały wokół nas. Miało się ochotę ruszyć razem z nimi. Było tyle kolorów wokół. Każdy z gatunków pływał razem w swoich stadach. Nie można było oderwać wzroku od tego widoku. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim czymś. Rozejrzałam się dookoła. Nieopodal był jeden z profesjonalnych nurków, który miał nas asekurować. Nigdzie nie mogłam dostrzec Jane. Nerwowo się rozglądnęłam. Popłynęłam trochę głębiej.
Nagle w głębi mignęły mi rude włosy. Zaczęłam płynąć w tamtą stronę. Po chwili mogłam dostrzec moją przyjaciółkę. Widząc jej minę, przyspieszyłam. Była przerażona i z ruchu jej ust mogłam wyczytać, że mnie woła. Zrównałam się z nią i objęłam ją ramieniem. Zaczęłam ciągnąć ją w górę, ale coś mi w tym przeszkodziło. Spojrzałam w dół. Jej nogi obejmował jakiś czarny cień.
Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły, a sceny przelatywały mi przed oczami.
Szybko się otrząsnęłam i powtórzyłam wcześniejszą czynność wkładając w to jak najwięcej siły. Niestety to nie podziałało.
Zaczęłam szarpać się z tym czymś. Jak to jest możliwe? Przecież minęło tyle czasu! Przecież to nie było prawdziwe! To jest tylko i wyłącznie moja głupia wyobraźnia. Dasz radę, tylko się skup. Zamknęłam na momencik oczy z nadzieją, że to jest tylko jakiś straszny koszmar. Otworzyłam je i się okazało, że to wszystko dzieje się naprawdę. Chciało mi się płakać. Wspomnienia nie chciały opuścić mojego umysłu. Muszę się uspokoić – ciągle to sobie powtarzałam. Skup się. Bez ciebie twoja przyjaciółka umrze. Wszystko zależy od ciebie. Zacisnęłam mocno powieki i starałam się uspokoić swoje serce. Ciągle musiałam się siłować z tą zjawą. Dasz radę. Skupiłam się na swoich mocach. Błagam, niech choć ten jeden raz podziałają jak należy i kiedy należy. Poczułam oblewające mnie ciepło. Błogość rozpływała się po moim ciele. Zniżyłam się do poziomu cienia. Powoli spojrzałam na niego. Wyglądał dokładnie tak samo, jak go zapamiętałam. Był obleśny. Jego ciemne macki owijały nogi Jane. Wyglądał jak czarny dym. Jego boki były poszarpane, ale za to wydawał się być naprawdę wielki. Mimo że nie miał oczu wydawało mi się, jakby się na mnie patrzył ii dokładnie obserwował każdy mój ruch. Pozwoliłam moim mocą powoli opuścić moje ciało, kierując atak wprost na zjawę. Ku mojemu zdziwieniu, nie zadziałały one tak, jak chciałam. Cień zachował się jakbym go jedynie drasnęła. Odłożyłam moje zdziwienie na bok i natychmiast szarpnęłam za macki trzymające moją przyjaciółkę. Wykonałam kilka naprawdę mocnych ruchów. Już myślałam, że mi się nie uda, ale na szczęście moje moce choć trochę ogłuszyły go. Zwinnym ruchem pojawiłam się tuż przy ramieniu Jane i objęłam ją. Szybko zaczęłam płynąć w górę nie patrząc, czy to coś płynie za nami. Miałam nadzieję, że sobie odpuści widząc, że płyniemy na wierzch. Wynurzyłyśmy się z wody. Zauważyłam obok nas naszego instruktora. Nikt nic nie zauważył. Rozejrzałam się dookoła, ale po cieniu ani śladu. Pomogli nam wejść na pokład. Spojrzałam na Jane. Była oszołomiona, jakby to co się stało do niej nie docierało. Popatrzyłam wokół i naprawdę wszyscy zachowywali się normalnie. Napotkałam spojrzenie Brana. Od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Przeniósł wzrok na Jane. Szybko ruszył w naszą stronę. Jane już zdążyła z otępieniem zdjąć strój nurka i przebrać się w swoje ciuchy. Brandon pomógł jej wstać i zabrał ją gdzieś. Zabiorę ją niedaleko. Będziemy na samym końcu. Usłyszałam w swojej głowie. Wszystko ok? Dodał po chwili. Spojrzałam mu w oczy. Mimo że nie chciałam ukazywać tego, co naprawdę czuję, wspomnienia zbyt mocno we mnie uderzyły. Widziałam, że chłopak nie uwierzył w moje kiwnięcie głową. Myśl, że przeze mnie mógł ktoś umrzeć. Nie ktoś, lecz moja najlepsza przyjaciółka. To jeszcze bardziej mnie dobijało. Kiwnęłam głową w jego kierunku i spojrzałam na Jane. Jeszcze raz spojrzał na mnie, a następnie pomógł rudowłosej iść za nim.
Wciągnęłam mocno powietrze w płuca i zdjęłam stój nurka. Ubrałam się w swoje ciuchy. Przejechałam dłońmi po twarzy i włosach. To wszytki jest jakieś chore. Nie może się dziać naprawdę.
Weź się w garść. Teraz potrzebuje cię twoje przyjaciółka. Szybko podniosłam się na równe nogi i ruszyłam w tym samym kierunku, co moi przyjaciele. Będę musiała jej to wszystko wyjaśnić. Na pewno nie da sobie wmówić jakiejś durnej bajeczki. Ale nie mogę jej też narażać. Po chwili w oddali mogłam już ich zauważyć. Podeszłam do mojej przyjaciółki i mocno ją objęłam.
- Co tu się dzieje?- zapytała mnie. Otępienie już jej przeszło. No tak, ona jest naprawdę silna.
- Wiem, że to ci się może wydawać dziwne..
- To mi się nie wydaje dziwne – powiedziała. – To jest cholernie dziwne i kurde, chce wiedzieć o co tutaj chodzi! – podniosła głos.
- Gdybym wiedziała, to bym ci powiedziała. Ale ja sama się w tym gubię. Nie mam pojęcia co to było – odpowiedziałam na jej pytanie. – Też chcę wiedzieć, co tutaj się dzieję. Jane, błagam cię tylko o jedno.
- Słucham? – odpowiedziała po chwili zastanowienia.
- Nie mów nikomu co tutaj się stało. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Widzisz, że sama nie wiesz o co chodzi, a co dopiero oni – spojrzałam  na nią błagalnie.
- Soph dobrze, ale wytłumacz mnie cokolwiek. Przecież widzę, że coś tutaj się dzieję, a najwidoczniej ty wiesz co.
- Dobra, wytłumaczę ci wszystko co wiem, ale nie teraz. Sama sobie muszę jeszcze to poukładać. Nie chcę cię narażać na nic niebezpiecznego – wyznałam patrząc na nią.
- Nie chcesz mnie narażać na nic niebezpiecznego? Czyli, że tobie coś grozi? O nie! W takim razie teraz to już musisz mi wszystko powiedzieć. Poczekam chwilę, ale masz to jak w banku, że nie odpuszczę i wyciągnę to z ciebie – popatrzyła mi hardo w oczy.  Przynajmniej tyle, że szybko się pozbierała.
- No dobra, skoro już wiemy, że musicie sobie wszystko później wyjaśnić, to Jane, wydaje mi się, że Liam cię szuka – wtrącił się Brandon. Rudzielec popatrzył na niego uważnie.
- Później ci wyjaśnię – wtrąciłam nim Jane zdążyła coś powiedzieć.
- A wy nie idziecie? – zapytała.
- Zaraz przyjdziemy – odpowiedział szybko Bran i popatrzył na mnie.
Ona kiwnęła głową i już po chwili nadal uważnie nas obserwując ruszyła do Liama. Oh! Będzie poważna rozmowa. 

*****
W końcu się udało! Mam nadzieję, że wytrzymaliście, ale w końcu udało mi się! Wybaczcie mi tak długą nieobecność i tak krótki rozdział, ale koniecznie chciałam coś dodać. 
Co do jednego z pytań to nie, nie prowadzę innego bloga.
Za to mam do was pytanie. Chcecie, bym zbliżała się powoli do końca, czy jeszcze to ciągnęła. Bo mam dwie opcje do zrobienia i sama nie wiem którą wybrać. Mam już nawet pomysł na kolejne opowiadanie, ale chcę się was zapytać o zdanie. A więc kończyć powoli "Zahipnotyzowaną" i zaczynać coś nowego, czy pisać ją jeszcze trochę. Proszę o wasze odpowiedzi, bo one naprawdę mi pomogą :D

Kocham was <3 I gorąco pozdrawiam ;**

wtorek, 2 kwietnia 2013

Informacja!

Przepraszam was, ze nie dodaje kolejnej czesci, ale nie mam swojego laptopa. Korzystam z innego, na ktorym chcialabym napisac kolejna czesc, ale nie mam programu do pisania. Mam ogromna ochote napisac cos dla was, ale ladowarka od mojego laptopa sie zepsula i nie dam rady.
Blagam nie naciskajcie, to nie ode mnie zalezy.
Przepraszam was ogromnie i od razu jak dostane nowa ladowarke, to wrzuce cos ze swojego laptopa. Mam nadzieje, ze was nie strace i wytrzymacie jeszcze troche.

Pozdrawiam i baaardzo przepraszam :(