Rozdział XXXVI
Nie mogłam
uwierzyć własnym oczom. To było niemożliwe. Nie no, na pewno cos mi się musi
zdawać, albo to jest jakiś sen.
Ale nawet jeśli,
to nie chcę się z niego budzić. Tak dawno się z nią nie widziałam. Chcę z nią
porozmawiać. Opowiedzieć jej co w tym czasie się stało. O wszystkim.
Moje oczy się
zaszkliły.
- Kochanie –
ponownie się odezwała tym swoim miękkim głosem.
- Babciu –
wyszeptałam zachrypniętym głosem. – Skąd ty.. tu? Jak to możliwe? Czy to sen? –
zapytałam patrząc w jej intensywnie zielone oczy.
Mama ma dokładnie
takie same oczy. Były do siebie tak podobne, tylko kolor włosów odziedziczyła
po dziadku.
- Nie tak szybko,
myszko – uśmiechnęła się do mnie opiekuńczo. Zawsze tak mnie nazywała. – Po
kolei. To jakie było to twoje pierwsze pytanie? Wiesz, już nie ta pamięć –
zaśmiała się i przysiadła obok mnie
gładząc po głowie.
- Skąd się tu
wzięłaś? Przecież ty…ty… - nie mogło mi to przejść przez gardło.
- Umarłam – dokończyła za mnie. – Oh kochanie.
Ja tak naprawdę cały czas jestem przy tobie. Nigdy Cię nie opuściłam.
Popatrzyłam na
nią zdziwiona. Tak dobrze wiedzieć, że zawsze jest obok Ciebie, ktoś tak
blisko.
- A wracając do
pytania – dodała w uśmiechem. – Wiem, że masz ostatnio bardzo dużo na głowie. Musisz
podjąć bardzo dużo decyzji, które są bardzo ważne. Przybyłam Ci pomóc, myszko –
pogłaskała mnie po włosach. Kiedy byłam mała zawsze to uwielbiałam. Siadałam
obok niej na kanapie i prosiłam, żeby bawiła się moimi włosami. Często
wychodziły z tego śliczne fryzury. Zawsze później biegłam do rodziców i
chwaliłam im się tym, co mam na głowie.
Tak dobrze było
ją mieć koło siebie. Po tylu latach.
- Ale jak to
możliwe, że ty tutaj jesteś? – zapytałam ponownie wtulając się w babcię.
- Wiesz słonko,
sama nie wiem. W pewnym momencie zauważyłam, że mnie potrzebujesz. Nie mogłam
tak bezczynnie patrzeć, jak się zamartwiasz. Widziałam, że zamęczasz się. Nie
możesz tak. No popatrz jak przez to schudłaś! – wypomniała mi dokładnie się
przyglądając mojej sylwetce i marszcząc brwi. – Co oni w ogóle Cię nie karmią?
– zapytała.
No tak, babcia
jak to babcia. Zaśmiałam się do niej.
- Brakowało mi
Cię babciu. Nawet nie wiesz jak bardzo – przytuliłam ją mocno.
- Oh wiem
kochanie. Mi Ciebie też strasznie brakowało, ale zaraz mnie upuścisz – zaśmiała
się. – Takie małe ciałko, a tyle w nim sił – skomentowała.
- Babciu, ilu
tutaj ze mną zostaniesz? – nagle zdałam sobie sprawę, że jej tak naprawdę tutaj
nie ma. Tylko przez tą chwilę będzie tutaj przy mnie.
- Na razie się
tym nie przejmuj – spojrzała mi w oczy. – Teraz musimy porozmawiać –
spoważniała.
- Dobrze.
- Wiem, że teraz
masz przed sobą ważną decyzję. Musisz być bardzo wyrozumiała. W przyszłości
czeka Cię bardzo odpowiedzialna pozycja i nie możesz nikogo zawieść. Wiem, że
to brzmi strasznie, że nigdy nie myślałaś, że w wieku 19 lat będziesz miała na
głowie tak poważne decyzje. Ale błagam Cię nie zadręczaj się tym tak.
- Babciu, ale ty
nie wiesz wszystkiego – spuściłam głowę.
- Wiem więcej niż
byś mogła się spodziewać. Wiem o wszystkim. Wiem o twoich mocach, o wampirach,
o twoich problemach –
Spojrzałam na nią
zdziwiona.
- Tak kochanie.
Ja wiem o wszystkim.
- Ale przecież
jak byłam mała, to mówiłaś, że nie ma żadnych takich stworów – przypomniałam
jej. Babcia zaśmiała się.
- Oj myszko. Przecież
miałaś wtedy 5 lat. Później w nocy byś nie spała. Miałabyś koszmary w nocy –
spojrzała w stronę wisiorka, którego ściskałam w dłoni. – Widzę, że rodzice Ci
już przekazali. Tak mi przykro, że sama Ci go nie dałam.
- Nic się nie
stało. Ale ten wisiorek jest naprawdę śliczny – przyglądałam się mu.
- Cieszę się, że
Ci się podoba. Ale to nie jest taki zwykły naszyjnik – spojrzałam na nią
pytająco. – Bo wiesz, ja już od dawna wiedziałam o istnieniu wampirów. Nie bez
powody go dostałaś – przerwała. – Ja jestem czarownicą.
Aż zabrakło mi
powietrza. Że co? Nie no, czego ja się jeszcze dowiem. Może, że jednorożce,
gremliny i syreny istnieją?
Nie będę mogła
sama chodzić do łazienki, bo jeszcze mnie troll w niej zaatakuje, tak jak
Hermione.*
- Wiem, że to
może być dla Ciebie szokujące, ale to jest prawda.
- Babciu, ale do
czego jest mi potrzebny ten wisiorek? – w końcu „odetkało mnie” i mogłam coś
powiedzieć,
- On Cię chroni przed różnymi zaklęciami,
czarami i urokami. Od twojego urodzenia wiedziałam, że jesteś wyjątkowa. Masz
do wypełnienia wielką misję i wiem, że wahasz się, czy takie rozwiązanie jest
dobra dla świata. Niestety tego Ci nie powiem. Musisz sama do tego dojść.
- Ale uważasz, że
powinnam pogodzić świat wampirów i ludzi? – od razu zapytałam marszcząc brwi.
- Kochanie, nic
takiego nie powiedziałam. Ty sama musisz dojrzeć do tej decyzji, ja jej za
Ciebie nie podejmę. Mogę tylko naprowadzić Cię. Wiem, że dasz radę – położyła
swoją dłoń na mojej. – Jesteś już duża i bardzo mądra. Naprawdę – uśmiechnęła
się miło.
- Ale to jest
takie trudne – westchnęłam. – To wszystko się tak szybko wydarzyło.
- Wiem, wiem. Ale
wierzę, że dasz sobie ze wszystkim radę.
- No tak, ale
teraz mam ważniejszą decyzję do podjęcia.
- Nie wiesz czy
powiedzieć Jane o wszystkim, prawda? – pokiwałam głową. – A co podpowiada Ci
twoje serce?
- Moje serce
teraz nagle milczy jak grób!
- Myszko, ono nie
powie Ci tak dosłownie. Na pewno za niedługo sama zrozumiesz o co mi chodzi.
- Taaa, fajnie by
było. Babciu, ale pomóż mi. Przecież ty na pewno wiesz co muszę zrobić.
- Ale to musi być
twoja decyzja. Posłuchaj. Wiem, że to jest bardzo trudne. Jane jest Ci bardzo
bliska. Chcesz dla niej jak najlepiej. Ja to naprawdę rozumiem. Nie chcesz,
żeby stało się jej coś złego. Ale nie możesz się teraz obwiniać za to, co się
wydarzyło. Nie mogłaś wiedzieć, że coś takiego się stanie. A co do twojej
decyzji. Wiadomo, że ryzykiem jest jej powiedzieć o wszystkim. Ale jak już sama
zauważyłaś, możecie ją łatwiej chronić kiedy o wszystkim wie.
- Ale jeśli jej
powiem, to ona nie uzna, że sobie z niej żartuję? Nie uzna tego za jakiś
absurd?
- A jak ty
zareagowałaś kiedy się o tym wszystkim dowiedziałaś?
- Na początku to
naprawdę myślałam, że ktoś sobie ze mnie żarty robi, ale kiedy zobaczyłam co
Brandon potrafi i że to nie jest ludzkie, to na serio się przeraziłam. Myślałam,
że on zaraz mi coś zrobi. No, ale że z reguły jestem ciekawska, to od razu
chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Po jakimś czasie uwierzyłam w
to. Musiałam – przypomniałam sobie same początki. To wszystko był naprawdę
dziwnie. W jeden dzień zachowuje się i żyję jak normalna nastolatka, a w
następny okazuje się, że jestem niewiadomo kim.
- No widzisz
kochanie. Jane zrozumie. Po jakimś czasie, ale jednak zrozumie. Tak jak to było
z Tobą.
- Czyli powinnam
jej powiedzieć, prawda?
- To twoja przyjaciółka
i twój wybór.
- Nie łatwiej by
było, gdybyś mi teraz powiedziała, co mam robić?
- Oczywiście, że
łatwiej – zaśmiała się dźwięcznie. – Ale w życiu nie chodzi o to, żeby było
łatwo, bo by było nudno.
Popatrzyłam na
nią. Jak mi jej brakowało. Tych rozmów. Mimo że ostatnio rozmawiałam z nią tak
dawno i na tak błahe tematy. Ona zawsze potrafiła mi doradzić. Nawet jeśli
chodziło o to, że pobrudziłam mamie sukienkę i za nic nie chciałam się do tego
przyznać. Od razu mi wytłumaczyła, że nie mogę zwlekać z prawdą i na pewno
rodzicielka nic mi nie zrobi. Jak zwykle miała rację.
- A co do
Brandona – dodała po chwili. –To przystojny ten chłopak – puściła do mnie
oczko.
- Oj babciu –
zarumieniłam się.
- Nie oj babciu,
tylko taka jest prawda. I naprawdę o Ciebie dba. Powinnam mu podziękować. Tylko
jak? – zamyśliła się. Patrzyłam na nią zdumiona. – Wiem! – aż podskoczyłam. –
Odwiedzę go we śnie – uśmiechnęła się promiennie.
- Nie! Nawet się
nie waż – spoważniałam i podniosłam rękę w górę.
- Ale to jest
taki uczynny i miły chłopak. Czemu ty się jeszcze za niego nie bierzesz?
Idealna partia! - Boże, od kiedy moja babcia tak mówi? Byłam zszokowana.-
Powiem Ci, że to jest świetny pomysł. We śnie…
- Boże – uniosłam
ręce w górę.
- Kochanie, może
on się wydawać czasami trochę chamski, ale z tego co zdążyłam zauważyć, to to
jest trochę jego sposób na podryw – nie poznaję mojej babci. Takie słownictwo?
– Bo wiesz, już zdążyłam go przejrzeć i dowiedzieć się o nim co nieco. Naprawdę, nie masz co się
wahać.
- Babciu, błagam.
On mi się nie podoba – próbowałam to powiedzieć pewnie, ale chyba mi to trochę
nie wyszło. Babcia podniosła na mnie brwi.
- Myszko, mnie
nie oszukasz . I! –podniosła palec, bo chciałam się odezwać. – Naprawdę widać,
ze coś was do siebie ciągnie. Nawet mi tu nie zaprzeczaj – zaśmiałam się i
pokręciłam głową z niedowierzaniem. Jej się lepiej nie sprzeciwiać.
- Kochanie, muszę
już wracać – powoli zaczęła wstawać. Posmutniałam. – Oj nie smuć się –
podniosłam się i stanęłam obok niej. – Pamiętaj, zawsze jestem tutaj – złapała
mnie za ręce i położyła na moim sercu. – Tutaj – uśmiechnęła się do mnie
kojąco.
- Zobaczę Cię
jeszcze kiedyś? – szepnęłam. W moich oczach stanęły łzy.
- Może i Tobie kiedyś pojawię się we śnie –
zaśmiała się.
- Mam nadzieję.
Będę tęskniła. Strasznie – przytuliłam ją mocno, a po moich policzkach pociekły
łzy.
- Nie płacz –
starła je. – Wszystko będzie dobrze – uśmiechnęła się. – Pamiętaj. Dasz radę.
Na każde pytanie tak naprawdę znasz już odpowiedzieć, tylko się skup i słuchaj
swojego serca – pocałowała moje czoło.
- Dziękuję
Babciu. Bardzo mi pomogłaś. Kocham Cię – jeszcze raz wyszeptałam.
- Ja Ciebie też
kocham myszko – odsunęła się ode mnie. – Żegnaj.
I odeszła.
Podniosłam dłoń za nią, ale już jej tam nie było. Łzy jedna po drugiej płynęły
po policzkach. Tak bardzo tęskniłam…. Przez tyle lat się nie widziałyśmy. Tak
bardzo się cieszę, że mogłam ją zobaczyć, porozmawiać. Jak mi tego brakowało. .
Dotknęłam
wisiorka i zamknęłam oczy. Oddychałam głęboko.
Wokół panowała cisza przerywana falami
obijającymi się o maszynę i piskiem mew.
Wiaterek owiewał
moje ciało.
Już wiedziałam co
zrobić.
- Dziękuję
Babciu. Nigdy Cię nie zapomnę – szepnęłam cichutko, jakby sama do siebie.
****
* - jak ktoś oglądał Harrego Pottera (kto nie oglądał 0.o?) to będzie wiedział
Taka mała niespodzianka z okazji moich urodzinek :D
Bardzo dobrze mi się pisało ten rozdział. Tak jakoś....
Mam nadzieję, że będzie dużo komentarzy, bo naprawdę jestem zadowolona z tego rozdziału i polubiłam go :***
Kocham was <3 ;**
A teraz zapraszam was do mojego aska. Pytajcie o co chcecie :D
http://ask.fm/Sooophhhh ;) Link jest także w zakładce
Uwielbiam takie niespodzianki z rana ;p ;), jak zwykle bardzo mi sie podobał rozdział ;D
OdpowiedzUsuńFaktycznie niespodzjanka. I wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin. :)
OdpowiedzUsuńNie sposób się z Tobą nie zgodzić. Rozdział jest wspaniały. Bardzo ciekawie wymyśliłaś to pojawienie się babci Soph. A jak zaczęła mówić o Brandonie... Nie ma to jak zawstydzać własną wnuczkę. Boże, myślałam że twarz mi rozsadzi przez ogromny wyszczerz, jaki miałam na twarzy. :p Ge-nial-ne! :D
Teraz to po takiej niespodziance ja nie będę spać po nocach w oczekiwaniu na następny rozdział. Mam nadzieję, że następny pojawi się niedługo. :)
Pozdrawiam. xx :*
Najlepszego!
OdpowiedzUsuńMiałaś rację, rozdział faktycznie się podoba innym. Panuje wokół niego taka przyjemna atmosfera. No nie wiem jak to nazwać. W każdym razie z ogromną przyjemnością czytałam ten tekst.
Pozdrawiam i życzę weny.XOXO
Naj naj! ;D
OdpowiedzUsuńRozdzial jest meega ! ;) nie moge sie doczekac nastepnego ;D zycze weny ;3
Świetne . <3333333
OdpowiedzUsuńSto lat i świetny rozdział. :*
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze z okazji urodzin
OdpowiedzUsuńrozdział jest boski <3
uwielbiam go :D
Świetny rozdział ! :D Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń1oo lat, 1oo lat ! :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudny <3
Historia po prosty genialna <33 Przeczytanie całości zajęło mi dwa wieczory (O_o) i muszę przyznać że jestem mile zaskoczona. Na ogół nie przepadam za czytaniem o wampirach, zjawach etc. ale to jest megaa !
Ahh .. mam nadzieję że Brandon i Sophie będą razem. Uwielbiam tego gościa jest chamski i (za) pewny siębie a zarazem czuły i troskliwy, no i do tego baaaaardzo przystojny, aww *.* czego więcej chcieć ? :P
Weny, czasu i do następnego.
Nowa czytelniczka ♥
Ps. mogłabyś troszkę przyciemnić tło tekstu i np rozjaśnić litery ? teraz troszkę trudno i niezbyt wygodnie się czyta (bynajmniej mi) bo w niektórych miejscach jest za ciemno z tyłu :c
u mnie nowy rozdział, zapraszam :*
OdpowiedzUsuńhttp://looove-is-blind.blogspot.com
Od jakiegoś czasu śledzę Twojego bloga i powiem szczerze, że uwielbiam tę historię! Nie wiem, co bym Ci zrobiła, gdybyś ją tak nagle skończyła.
OdpowiedzUsuńSłowa babci Sophie dają wszystkim do myślenia, nie tylko jej, ale czytelnikom. Soph musi sama podejmować decyzje, ale nie może również robić to spontanicznie, jej decyzja nie może sprzeczać się z sercem.
Haha, babcia ma poczucie humoru! Soph powinna być z Brandem, jak to mówi babunia ^__^
Czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie :)
http://w-otchlani-rozpaczy.blogspot.com/
zapraszam Cię na kolejną część: http://looove-is-blind.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog uwielbiam ta histroie czekam na anstepny rozdział a to moj blog jabyc miala chwile
OdpowiedzUsuńhttp://maybeiloveyou22.blogspot.com/
Nowa część na http://looove-is-blind.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńhmmm ... kiedy następna część .? ;>
OdpowiedzUsuńTutaj "Ayame" - nowy blog. Zapraszam! :*
OdpowiedzUsuńhttp://two-fictional-love.blogspot.com/
Duch <3 u mnie też są... raczej będą duch ;) A co do babci Soph, to naprawdę miła osoba. W ogóle ten rozdział był taki wzruszający ;*
OdpowiedzUsuńhttp://trupiamilosc.blogspot.com