niedziela, 23 czerwca 2013

Zahipnotyzowana cz. 39


Rozdział XXXIX

Mój oddech stał się płytki. Lekki świst wydobywał się z moich płuc.
Nagle poczułam, jak moja moc uwalnia się ze mnie. Jak to coś w końcu ze mnie wylatuje, co sprawia mi niemiłosierną ulgę, bo przed chwilą sprawiało ogromny ból.
Zamknęłam automatycznie oczy i poczułam, jakbym się unosiła.
Z mojego gardła wyrwał się cichy jęk.
Mimo tego, czułam jakbym była lekka jak pióra. Czułam się wspaniale w środku. To co przed chwil zrobiłam wywołało na moim organizmie dreszcz podniecenia. Wywołało euforię.
Usłyszałam nagle jęknięcie wywołane bólem. Uświadamiając sobie, że nie jest ono moje, drgnęłam zaskoczona, nie spodziewając się żadnego odgłosu. Zapomniałam o całym świecie, a przecież obok mnie jest Kate. Otworzyłam natychmiast oczy, które przed chwilą zaciskałam z całej siły.
Spojrzałam na miejsce, gdzie wcześniej stała dziewczyna.
Była zgięta w pół i jęczała. Z jej twarzy mogłam wyczytać ogromny ból.
- Co ci jest? – natychmiast kucnęłam obok niej i chciałam jej dotknąć.
- Nie dotykaj mnie – warknęła głosem przepełnionym bólem. – To wszystko zrobiłaś ty – wysyczała.
Spojrzałam na nią wielkimi oczami. Przeniosłam swój wzrok na Brandona. Pokiwał jedynie głową.
Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle.
- Ty potworze. Jak nie panujesz nad tym co robisz nie powinnaś wychodzić z domu…
- Uspokój się – warknął na nią Brandon. Ona popatrzyła na niego i już się nie odezwała.
Chwilę trwała cisza, którą postanowiłam w końcu przestać i zadać nurtujące mnie pytanie.
- Kim on jest?
Kate spojrzała na mnie i zaśmiała się prosto w twarz.
- I co? Myślisz, że Ci powiem? Tak po prostu? – na jej twarzy była wypisana drwina.
- Nie masz innego wyjścia – odpowiedziałam jej, patrząc prosto w oczy.
- A co mi zrobisz jak nie powiem? Znowu będziesz mi chciała cos zrobić? – spojrzała na mnie. – Aaa! Przepraszam, ty nad tym nie panujesz- zaśmiała się gardłowo.
- Mów kto to jest! – nagle doskoczył do niej Brandon. – Może i Sophie nie panuje nad swoimi mocami, ale za to ja mam swoje dopracowane do perfekcji – trzymał ją za ramiona.
Z twarzy dziewczyny nie można było nic wyczytać. Była pusta. Jakby ktoś wyssał z niej życie.
- Nic wam nie powiem – wysyczała.
- Skoro tak, to zrobimy inaczej – odpowiedział jej chłopak. – Nie bój się, nie będzie bolało – uśmiechnął się złowieszczo.
Patrzyłam na to z boku. Już domyślałam się co chłopak chciał zrobić.
Obrócił ją tak, żeby stała przed nim przodem i patrzyła na niego.
- A teraz powiesz mi kto kazał Ci śledzić Sophie i składać raporty. Kto jest twoim szefem? – zadziwiało mnie to, z jakim spokojem to mówił. Tak jakby z kimś tak po prostu rozmawiał. A osoba obok go uważnie słuchała. – Zrozumiałaś?
- Tak. – odpowiedziała natychmiast.
Chłopak odsunął się od niej kawałek.
- A teraz powiedz nam wszystko – zainstruował ją.
- Bo to wszystko zaczęło się, kiedy tu przyjechaliśmy. Nagle pojawił się jakiś gościu i chciał się spotkać. Na początku nie chciałam się spotkać, ale później jakby… jakby coś we mnie kazało mi to zrobić. Na pierwszym spotkaniu chciał się dowiedzieć wszystkiego co wiem na twój temat. Nie chciałam się zgodzić, ale to po prostu ze mnie wychodziło – gdy to wszystko mówiła miała spokojny wyraz twarzy. Czułam, jakby stara Kate wracała. – Gdy już to ze mnie wyciągnął, to kazał… - nagle przerwała i złapała się za głowę. Zaczęła nią potrząsać. Po chwili podniosła głowę. – Nic wam nie powiem! – znowu powróciła ta nieobecna twarz.
Dziewczyna wstała i zaczęła potrząsać głową.
Jakby walczyła z czymś. Raz jej twarz przybierała wyraz dawnej Kate, ale po chwili znowu powracał do tego bezdusznego.
- Ratuj mnie Sophie! Błagam! – spojrzała na mnie zapłakanymi oczami.
Chciałam do niej podejść, przytulić ją, ale Brandon mnie zatrzymał. Popatrzyłam na niego, a on pokiwał głową i wskazał mi ponownie dziewczynę. Podążyłam za jego wzrokiem.
Przed nami stała Kate.
Niestety, ale znowu była nieobecna.
Patrzyła na nas. Już nie walczyła.
- Myśleliście, że to ze mnie wyciągniecie? – zaśmiała się gardłowo. – Nic z tego gołąbeczki.
Podeszłam do niej bliżej.
- Wiem, że gdzieś tam jest dawna Kate. Nie oszukasz mnie – popatrzyłam jej prosto w oczy. Zobaczyłam lekkie przebłyski tęczówek. Jakby dawna dziewczyna wracała. Niestety, ale po chwili zniknęły.
- Przestań! – krzyknęła i przybliżyła się bardzo blisko mnie. – Starej Kate już dawno nie ma! Umarła! Rozumiesz! Nie ma! – splotła swoje palce na mojej szyi. Nie mogłam złapać oddechu. Mimo że miałam bardzo dużo siły, przez to, że byłam w połowie wampirem nie dałam rady dziewczynie. Tak jakby była robotem. Twarda i zimna.
Przed moimi oczami pojawiły się mroczki. Nogi stały się jak z waty i ledwo co się na nich utrzymywałam.
Nagle poczułam jak uścisk się poluźnia. Spojrzałam w bok. Stał przy mnie Brandon i odciąga Kate. Udało mu się ją ode mnie odsunąć i pchnąć na ziemię.
- Wszystko okej? – zapytał pochylając się nade mną. Siedziałam na ziemi i ściskałam swoje gardło. Na szczęście bardzo szybko odzyskiwałam siły.
- Tak, jest dobrze.
Jeszcze raz na mnie spojrzał i podszedł do dziewczyny. Patrzyła na nas nienawistnym wzrokiem.
- A teraz powiesz nam grzecznie kto jest twoim szefem! – powiedział kucając przed nią. – Skoro nie chcesz powiedzieć tego dobrowolnie, użyjemy troszkę drastyczniejszych sposobów – uśmiechnął się do niej złowieszczo.
Ona popatrzyła na niego mrużąc oczy.
- Nie wstydź się złotko. Powiedz … - przybliżył się bardzo blisko niej.
Teraz to ona uśmiechnęła w ten sam sposób co on i uniosła dłoń. Zobaczyłam, że trzymał w nim drewnianą gałązkę, która musiała leżeć na ziemi.  Nawet nie zdążyłam zareagować, tak szybko się poruszała.
Wbiła mu to w ramię. Chłopak zawył z bólu.
Kate wstała i szybko zaczęła uciekać.
Podbiegłam do chłopaka.
- Boże, wszystko okej! – byłam przerażona. Przecież drewno zabija wampiry! Jak mogłam być taka głupia! Mogłam podjeść bliżej, zauważyłabym wtedy, co ona knuje.
- Jest dobrze. To tylko zadraśnięcie – wyciągnął gałązkę z ramienia i syknął cicho. – Cholera. Ma dziewczyna siłę – popatrzył na mnie. Zaśmiał się widząc moją minę. – Spokojnie. Jeśli nie trafiła w serce nic mi nie jest. Zaraz się wyleczę.
Uspokoiłam się. Nagle mnie olśniło.
- Muszę za nią pobiec! Przecież ona ucieka – już zrywałam się z miejsca, kiedy Bran złapał mnie za rękę.
- Zostaw ją. Teraz na pewno wraca do hotelu. Przecież, żeby się z nim spotkać musi się najpierw umówić. Jutro będziemy ją śledzić. Na pewno zaprowadzi nas do tego gościa – przytaknęłam i klęknęłam obok niego. Spojrzałam na jego ranę. Nadal była tam krew, ale ona zrobiła się trochę mniejsza.
- Nie powinna się szybciej goić? – zapytałam delikatnie jej dotykając
- Dawno się nie żywiłem – wyjaśnił. Spojrzałam na niego, Rzeczywiście, gdyby się tak przyjrzeć, to można było zauważyć delikatne zmiany. Jego źrenice były bardzo małe, a oczy lekko przekrwione.
Odchrząknęłam.
- Ale to nic. Dzisiaj wieczorem to załatwię – uśmiechnął się.
Nie lubiłam, kiedy mówił o tym tak wprost. Czułam się wtedy nieswojo.
- Boli Cię? – zapytałam, żeby zmienić temat.
- Coś ty. Rany już prawie nie ma – miał rację. Już prawie się zasklepiła.
Ja również nie czułam już bólu na szyi.
- Gdybyś tylko widziała swoją minę, kiedy Kate mnie zraniła – zaśmiał się. – Martwisz się o mnie co? – szturchnął mnie łokciem.
- To chyba normalne nie? Kiedy ona mnie zaatakowała uratowałeś mnie – odpowiedziałam szybko. Brandon się tylko zaśmiał.
- Nie powinniśmy wracać? Przecież Kate zacznie znowu gadać – poderwałam się z miejsca.
- Spokojnie. Słuchaj, nawet jakby coś zaczęła gadać, to nikt jej nie uwierzy. A poza tym, na pewno nie powie. Będzie czekać, żeby powiedzieć o wszystkim swojemu „szefowi” – zagestykulował palcami. – Ale możemy wracać. Pewnie się zastanawiają gdzie my jesteśmy. Jeszcze sobie pomyślą niewiadomo co – poruszył brwiami.
Zgromiłam go wzrokiem.
Wstaliśmy z ziemi.
- Musimy ją jutro obserwować – odezwał się Brandon po chwili.
- Wiem… Mam nadzieję, że doprowadzi nas w odpowiednie miejsce i do odpowiedniej osoby.
- Jestem tego pewien. Za dużo dzisiaj widziała, żeby się z nim tym nie podzielić.
- To wszystko moja wina. Nie powinnam tak reagować – spuściłam wzrok.
- Ej – złapał mój podbródek w swoje palce i podniósł do góry. – To nie twoja wina. Jeszcze nie panujesz nad swoimi mocami. Popracujemy nad tym. A dzięki dzisiejszemu incydentowi, być może Kate jutro doprowadzi nas do odpowiedniej osoby.
Uśmiechnął się do mnie promiennie co ja odwzajemniłam. Ruszyliśmy w dalszą drogę.
Byliśmy już niedaleko wyjścia z lasku kiedy poczułam lekkie szarpnięcie. Brandon obrócił mnie przodem do siebie.
- Wiesz, nie dokończyliśmy czegoś – uśmiechnął się delikatnie i przybliżył swoją twarz do mojej.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Automatycznie przymrużyłam oczy. Po chwili nasze usta się spotkały. Przeszedł mnie cholernie przyjemny dreszcz. Wczepiłam swoje dłonie w jego gęste włosy, a jego ręce znalazły się na moich plecach i talii. Przysunął mnie jeszcze bardziej do siebie tak, że między nami nie było już ani milimetra przestrzeni. Wcale mi to nie przeszkadzało. Przykuł mnie do drzewa znajdującego się za mną i całował zachłannie. Jęknęłam czując lekki ból spowodowany spotkaniem się z korą, jednak zaraz o tym zapomniałam. Odwzajemniałam każdy pocałunek. W ramionach chłopaka czułam się tak wspaniale. Pragnęłam być jeszcze bliżej niego , co było praktycznie  niemożliwe.
Po chwili przerwaliśmy pocałunek. Moje serce biło, jakby właśnie przebiegło maraton, a oddech był przyspieszony. Na policzkach poczułam ciepło, co wskazywało na to, że pojawiły się tam różowe rumieńce.
- Chyba jednak dobrze sobie pomyślą – zaśmiał się Brandon opierając swoje czoło o moje.
Spojrzałam na niego. Jego oczy migotały. Włosy były rozczochrane, co było sprawką moich dłoni, które przed chwilą się w nie wplątywały.
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i spojrzałam w oczy.
- Chyba powinniśmy już iść – odsunął się ode mnie.
Spojrzałam na niego oniemiała. I co, pocałował mnie i koniec? Tak po prostu sobie pójdziemy i ZNOWU będziemy udawać, że nic się nie stało. Mimo mojej woli jednak pokiwałam głową na znak zgody. Spuściłam wzrok i ruszyłam za nim.
Nagle chłopak pociągnął mnie za rękę i jeszcze raz pocałował. Namiętnie, ale szybko.
- Nie mogłem się powstrzymać – zaśmiał się i pocałował mnie teraz w czoło. – Chodźmy.
Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę plaży.
W środku skakałam ze szczęścia. Na mojej twarzy widniał wielki uśmiech. Motyle w brzuchu dawały  o sobie znać, a ja byłam po prostu….. szczęśliwa? Tak, to zdecydowanie to słowo.

 ****
Proszę bardzo :D Mam nadzieję, że będzie się podobać, bo wiem, że musieliście długo czekać. 
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem pojawi się więcej komentarzy, bo pod poprzednim jakoś się nie wykazaliście... Szkoda... 
Mimo to i tak was kocham :) <3 

Pozdrawiam gorąco kochani :***

P.S. Muszę się wam czymś pochwalić! To, że tak długo nie dodawałam rozdziału nie było z byle powodu. Poprawiałam wszystkie oceny i okazało się, że będzie pasek! Jestem z siebie dumna, bo podczas tego roku specjalnie się nie uczyłam. :D
 

http://ask.fm/Sooophhhh   - zapraszam was do zadawania pytań :D


35 komentarzy:

  1. aaa <3 cudnowny.!! ;D akurat oderwe sie od nauki na egzamin z anatomii który mam jutro ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę powodzenia na egzaminie! :D

      Usuń
  2. Rozdział cudowny, i ta scena na końcu.. Mrr ! :D
    U mnie też pasek (chociaż nie musiałam się zbytnio starać ^^)
    Jestem ciekawa, czy znajdą tego "szefa" :D
    Czekająca z niecierpliwością na nowy rozdział Tyśka Pisareczka..;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie! Fajnie, że dodałaś : ). No... Bran i Shop wreszcie się pocałowali! I to nie raz ^^. Ale szkoda że nie są parą : ( . Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Życzę ci powodzenia w dalszym pisaniu opowiadania i dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dziękuję :D Wena na pewno się przyda! ;**

      Usuń
  4. Jest świetny. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. cudoooooooooooowny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny jest ten rozdział naprawdę ♥
    Czekam na następny i życzę weny :D /K

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny. *.* A ten pocałunek... Mmmm... <3
    Liczę na to, że to będzie taki przełom w ich znajomości i teraz będzie więcej takich romantycznych scen. <3
    A co do Kate to ja jej strasznie współczuję. Facet ją omamił i przez niego stała się zła, a jednocześnie jest wewnątrz niej jakaś mała cząstka starej Kate i przez to musi walczyć sama ze sobą. Tak mi jej żal, bo ona przecież nie jest niczemu winna. :( Mam nadzieję, że wszystko się jakoś wyprostuje i już bd dobrze.
    I bardzo dobrze, że ją pocałował, no! :D
    Pozdrawiam i czekam na nn. ;* xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam te długie komentarze! <3
      Cieszę się strasznie, że ci si ę podoba! :D
      Postaram się dodać szybko kolejny rozdział ;**

      Usuń
  8. No w końcu się doczekaliśmy:) mam nadzieje ze ten pocałunek to dopiero początek całej historii...:) a co do Kate to ciekawe czy uwolni się spod wpływu tego "szefa"
    czekam na następny...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Postaram się, żebyście długo nie czekali ;**

      Usuń
  9. Nareszcie !! ;3 i ten pocałunek awwww !! <333 ciekawe czy kate wróci do sb .. ;x życze weny i czasu na napisanie następnego rozdziału ;);33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasu teraz będzie dużo, bo moje kochane wakacje się zbliżają :D

      Usuń
  10. OOOOOO Bożeeeee jeden z najwspanialszych rozdziałów jaki napisałaś:)
    Jeju nawet nie wiesz ile na ten przełomowy pocałunek czekałam :o
    Biedna Kate myślę że zaradna Sophie uwolni z jej duszy to okropne coś ;)
    Super rozdział, pozdrawiam i weny życzę :* :* <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeejejej! :D Cieszę się, że aż tak Ci się podoba <3

      Usuń
  11. Zakochałam się, po prostu się zakochałam ♥ Ten rozdział to jest bóstwo :D Nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 <3 Tyyyyle miłooości! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

      Usuń
  12. Rozdział genialny i wreszcie pocałunek <3
    Gratuluję paska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :**
      Szczerze? Ja też już nie mogłam się doczekać tego momentu <3 Musiałam w końcu to zrobić :D

      Usuń
  13. Cha, cha, widzę pokrewną duszę, ja także w tym roku niezbyt się uczyłam a teraz się okazało ża mam pasek na koniec. Wow ! Tak czy inaczej, gratulacje ^^
    Rozdział świetny, a ten tekst "Nie mogłem się powstrzymać" - boski :D
    Więcej Brophie (?) moments !
    Pozdrawiam, Paula ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się "Brophie" :D
      Ja również gratuluję z powodu paska
      Fajnie, że Ci się podoba <3 :**

      Usuń
  14. najlepszy rozdział ! :D Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie :D Już jest prawie skończony więc niebawem ;D

      Usuń
  15. trzeba przyznać! SUPER:)

    Jeśli macie chwilkę zapraszam:
    http://kuchnia-amatora.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Akcja ;*

    http://trupiamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń