Rozdział II
W szkole szukałam mojej
przyjaciółki Jane. Razem chodzimy do klasy maturalnej. Nagle zza filara wyszła
rudowłosa dziewczyna. Rzuciła mi się na szyję. – Cześć Sophie – krzyknęła.
- Cześć – uśmiechnęłam się do
niej szeroko.
-Ooo, widzę, że jesteś w
dobrym humorze. Co się stało? – Zapytała ze swoim słodkim uśmiechem.
- A czy od razu musi się coś
dziać, żebym miała dobry humor? – pokazałam jej język i mówiłam dalej – Od rana
tak mam, może to przez dobrą pogodę. Sama nie wiem.
- Możliwe. Ale słuchaj. Ja
mam wspaniałe wieści. – Krzyknęła, jakbym stała o wiele dalej.
-No słucham? – Powiedziałam
wyraźnie jej pokazując że dobrze słyszę.
- Przepraszam – powiedziała,
rozumiejąc swój błąd.- Ale ty nie rozumiesz. Ma przyjść jakiś nowy chłopak.
Podobno przystojniak. A nie zgadniesz kto będzie miał z nim większość lekcji – powiedziała
nie mogąc się doczekać żeby mi o tym opowiedzieć.
-No kto? – zapytałam
zrezygnowana.
Nie interesował mnie ten nowy
„przystojniak”. Nigdy nie byłam typem flirciary. Z zamyśleń wyrwała mnie Jane –
Czy ty w ogóle mnie słuchasz? Nie ważne. Ty będziesz tą szczęściarą. Może w
końcu sobie znajdziesz faceta.
Postanowiłam, że nic dzisiaj
mi nie zepsuje humoru. Wymusiłam na sobie uśmiech. – A ty Jane co? Przecież nie
masz chłopaka. Możesz poderwać tego nowego – powiedziałam patrząc się na nią.
- No tak, ale wiesz, teraz
interesuje mnie Liam – popatrzyła na blondyna stojącego niedaleko.
- No tak… Ale nie myśl, że
będę podrywać tego nowego. Nie ma mowy.
-No ok, ok. Ale jeszcze
zobaczymy. Chodź do dziewczyn, bo na nas czekają.
Czekały na nas pod drzwiami wejściowymi.
Stały tam Vicky, Mary i Kate. Już stałyśmy koło nich, gdy do szkoły wszedł nowy
chłopak. Jane szturchnęła mnie łokciem, abym na niego spojrzała.
- Popatrz jakie ciacho… Do
schrupania – Jane uśmiechnęła się zawadiacko
- Nie zapomnij o Liamie- powiedziałam,
a ona popatrzyła na mnie unosząc brwi. W tej chwili spojrzałam na „nowego”.
Zamurowało mnie. To był ten sam chłopak ze snu. Właśnie ten co pił moją krew. W
tym momencie spojrzał na mnie. Od razu odwróciłam wzrok, choć zdążyłam zauważyć
jak kącik jego ust się uniósł.
- Ale z ciebie szczęściara.
Jesteś pewna że nie chcesz go poderwać? Będziesz miała z nim większość lekcji.
Nie byłam specjalnie z tego
zadowolona.
- Co ty w nim widzisz ? –
zapytałam – idę na lekcje – szybko odeszłam.
Widziałam ja wszystkie się na
niego patrzyły.
Byłam przerażona. Jak to
możliwe, że osoba z mojego snu jest w świecie żywych. Ten chłopak wyglądał
identycznie co w moim śnie. Był wysoki, miał ciemne brązowe włosy, z grzywką
opadającą na czarne oczy. Widać, że był wysportowany, ale jego wygląd do mnie
nie przemawiał. Pewnie przez ten sen. Chciałam unikać tego chłopaka. Na moje
nieszczęście miałam mieć z nim większość lekcji. Weszłam do klasy i usiadłam
tam gdzie zawsze. Dzwonek zadzwonił i wszyscy byli już w klasie. Cieszyłam się
bo nie widziałam nigdzie nowego chłopaka. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel
chemii, a zaraz za nim właśnie ten chłopak. Wszystkie dziewczyny (oprócz mnie)
patrzyły na niego jak na jakiegoś herosa. A ja wkurzona patrzyłam w zeszyt. -
Cholera- powiedziałam pod nosem. W tym momencie odezwał się nauczyciel: - To
jest wasz nowy kolega Brandon – teraz zwrócił się do Brandona – chłopcze usiądź
na jakimś wolnym miejscu.
W tej chwili żałowałam, że
siedzę sama. Brandon skierował się w stronę ławek. – Tylko nie usiądź koło mnie
– prosiłam w myślach.
Po chwili chłopak zatrzymał
się przy jednej z ławek.
****
Akcja się rozkręca, jak wam się podoba?
Super ALE pisz 100 razy dłuższe i więcej opisów, a będzie gites majonez! ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne!! To moje klimaty więc nie mam żadnych skarg :) a zapowiada się zajefajna akcja xD
OdpowiedzUsuńFajne:)
OdpowiedzUsuńNiezwykłe. Powinnaś pisać opowiadania do konkursów. Na pewno wygrasz
OdpowiedzUsuń:)
AwA super!
OdpowiedzUsuń