Rozdział V
Przede mną stał Brandon.
Głośno przełknęłam ślinę.
- To ja już pójdę –
powiedział Scott i pocałował w policzek.
- Ale.. – nie mogłam nic
powiedzieć
- Paa ! – zawołał Scott i
zniknął za zakrętem.
Przeszły mnie dreszcze. Po co
Brandon przyszedł do mnie do domu?
- Hej, musimy pogadać –
powiedział Brandon bardzo pewnie.
- A mamy o czym? – zapytałam
niepewnie.
- Nawet nie wiesz ile mamy do
obgadania. To jak, mogę wejść?
Nie miałam pojęcia o czym on
mówi. Przecież nie mamy ze sobą nic wspólnego. Jedyne co nas łączyło to był ten
sen. No właśnie, sen. Czyli jednak, nic nas nie łączy. Nie wiedziałam co robić.
- Nie bój się, nie gryzę
przecież – wyszczerzył zęby i się zaśmiał.
No właśnie. On nie gryzie. To
był tylko koszmar. Jesteś zbyt przewrażliwiona. No dobra. Wpuszczę go. Przecież
to jest prawdziwe życie, a nie sen. Pokazałam ręka żeby wszedł. Ale ciągle nie
byłam do niego przekonana. Niepewnie zaprowadziłam go do salonu. On usiadł na
kanapie. – Siadaj. Naprawdę lepiej usiądź zanim ci powiem o co mi chodzi.
- Dzięki, postoje – chciałam
się trzymać od niego jak najdalej.
- Napijesz się czegoś? –
zapytałam
- Chętnie, ale za pewne nie
masz tego w lodówce – powiedział pokazując zęby w uśmiechu.
- Mogę zobaczyć czy tego nie
mam – powiedziałam
- Nie no, jasne, że to masz.
A nawet ci powiem, że zawsze przy sobie.
Podniosłam brwi pytająco. Tak
naprawdę, nie chciałam znać odpowiedzi. Nie wiem czemu, ale wolałam tego nie
usłyszeć.
- Powiedzmy, że między innymi
po to tu jestem. – patrzył na mnie chwilę i kontynuował – Zacznę od
najważniejszego. Jestem wampirem.
Otworzyłam szeroko oczy.
Teraz to już byłam przerażona na śmierć. Chciałam stąd uciec. Bałam się go. A
co jeśli to nie był tylko sen? Boże. Pobiegłam w stronę drzwi. Ale jakimś cudem
Brandon był szybszy. Już stał przy drzwiach, choć ja zdąrzyłam wybiec dopiero z
salonu. – Ale jak.. Przecież… ty… I.. – głos mi drżał, byłam zdezorientowana. Serce
biło jak oszalałe. Brandon do mnie podszedł, szybko odskoczyłam. Dokładnie go
obserwowałam, wyraźnie ta sytuacja go bawiła. – To jedna z zalet bycia wampirem
– dodał.
- A są w ogóle jakiekolwiek –
powiedziałam pod nosem.
Brandon się zaśmiał. Przeszły
mnie dreszcze.
- Tak. Poruszasz się o wiele
szybciej niż zwykły śmiertelnik. Możesz wpływać. Możesz wpływać na umysł
człowieka, żeby coś zrobił, albo zapomniał.
- Czyli, że to nie był sen.
Ty mnie po prostu wtedy zahipnotyzowałeś. Ale chwilka, jak to jest możliwe, że
tak jakby wszystko pamiętam?
Przecież to jest niemożliwe,
prawda?
- Po to tu właśnie jestem,
żeby ci wszystko wytłumaczyć. Tej nocy, to był test. Szukaliśmy cię od lat.
Tylko ty możesz coś zapamiętać po zahipnotyzowaniu.
- Co? Nie, to jest
niemożliwe. Musieliście sobie mnie z kimś pomylić. Przecież ja nie poruszam się
tak szybko jak ty, ani nie umiem tej sztuczki z wpływaniem na umysł. Coś ci się
musiało pomylić – powiedziałam zdenerwowana. Przecież ja jestem normalną
dziewczyną
- My już wiemy, że to ciebie
szukaliśmy .
- Nie wydaje mi się. Jestem
taka sama jak inni. Niczym szczególnym się nie wyróżniam.
- Tak ci się tylko wydaje.
Wiesz powiem ci coś. Zapach twojej krwi jest inny niż zwykłego śmiertelnika.
Zupełnie inny smak, wręcz wyjątkowy. Trudno jest się oprzeć będąc przy tobie.-
uśmiechnął się pokazując swoje kły.
Bałam się, że zaraz wgryzie mi
się w szyję. Objęłam się ramionami.
- Spokojnie, nic ci nie
zrobię. Chociaż mam na ciebie ochotę – oblizał wargi – Teraz muszę cię
pilnować. Musisz być bezpieczna do końca swojej przemiany.
Serce mi stanęło. – Jakiej
przemiany? O czym ty w ogóle mówisz?
- Bez twojej przemiany
wampira nic nie zdziałasz.
- Nie, nie, nie, nie, nie. Ja
jestem człowiekiem i mam zamiar nim zostać. A poza tym, co ja mam zdziałać? –
byłam bardzo zdezorientowana.
- Jesteś osobą, która ma
złączyć dwa światy w jedno. Chodzi o to, żeby ludzie dowiedzieli się i
zaakceptowali nas. Traktowali normalnie, bez żadnych polowań z kołkiem. My
wtedy będziemy tacy sami dla nich. Nie będziemy ich zabijać. Chodzi o to, żeby
każdy siebie tolerował.
- Ale dlaczego ja? Czy to nie
może być ktoś inny?
- To od nikogo nie zależy. Po
to się urodziłaś. To jest twoje przeznaczenie.
Byłam przerażona. Chciałam
żeby to był tylko zły sen.
- Muszę to przemyśleć. Proszę
wyjdź. – pokazałam drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz