czwartek, 6 września 2012

Zahipnotyzowana cz. 9


Rozdział IX
W łazience przebrałam się w pidżamę. Tym razem ubrałam spodnie i bluzkę na ramiączkach. Zmyłam makijaż i wyszłam z łazienki. Usiadłam na łóżku. – Powiedz mi to co chciałeś.
- Od czego by tu zacząć?
- Najlepiej od początku. Kiedy ma nastąpić moja przemiana?
- Jak skończysz 20 lat będziesz gotowa.
- Ale ja dopiero za miesiąc będę miała 19 lat.
- Więc poczekasz.
- Przynajmniej mam jeszcze trochę czasu na normalne życie – wymamrotałam – A dlaczego akurat 20 lat?
- Wtedy jesteś psychicznie bardziej dojrzała. W młodszym wieku twoja psychika mogłaby sobie nie poradzić. Często zdarzały się niedokończone przemiany. Najwięcej udanych przemian jest między 20 a 28 rokiem życia. U ciebie trzeba to zrobić jak najszybciej.
- Czekaj, czekaj. To oznacza, że przemiana może się nie udać? Co się wtedy dzieje?
- Zależy w jaki sposób się nie uda. Jeden jest taki, że natura człowieka i wampira nie zaakceptują się. Wtedy umierasz. Druga jest z wyboru.
- Wytłumacz mi tą drugą. Jak z wyboru?
- To wiąże się z całym procesem przemiany.
- W takim razie opowiedz mi o tym procesie przemiany. Jak przebiega?
-  Po pierwsze musisz mieć w swoim organizmie krew wampira. Jeżeli już ją masz, musisz umrzeć. Obudzisz się jako pół wampir. Teraz trzeba dokończyć proces. Znowu musisz się napić krwi wampira, a później krwi człowieka. Jeżeli tego nie zrobisz w ciągu dwóch dni od pobudki, po prostu umrzesz. Wiele osób jeśli nie chce zostać wampirem, nie kończy przemiany. Na niektórych jest wymuszona przemiana.
- Ok. Mam jeszcze jedno pytanie. Czy jest ktoś, albo cos kto wydaje wam rozkazy, czy jest najważniejszy w świecie wampirów?
- Nie mogę zbyt dużo na ten temat powiedzieć, ale ktoś taki jest. To ona mi kazała się tobą zająć. Jest bardzo potężna. Poznasz ją w swoim czasie.
- Czyli to jest kobieta. A czemu akurat ty musisz być moim opiekunem, a nie ona, albo jakiś inny wampir.
- Ona mi bardzo ufa. Wie, że mogę i wykonam dane mi zadanie. A poza tym, nie mam innego zajęcia. Inne wampiry były zajęte.
- Ale dlaczego akurat ty – nie powiem, wkurzał mnie czasami.
- Ktoś to musiał być – Brandon się zaśmiał. – Myślę, że na razie wiesz już wystarczająco.
- A ty co, znowu będziesz tutaj spać?
- Nie, dzisiaj śpię u siebie – podszedł pode mnie i szepnął do ucha – niestety nie zobaczymy się rano, tak jak dzisiaj – wychodząc przez okno jeszcze dodał – Mam nadzieje, że nie będziesz tęskniła – i zniknął. Położyłam się. Byłam tak zmęczona, że od razu zasnęłam.
Następnego dnia przed domem czekał na mnie Scott – Cześć Sc.. – nie zdążyłam dokończyć bo mnie pocałował. – ott.. – dokończyłam jak się od siebie oderwaliśmy.
- Cześć Sophie – uśmiechnął się do mnie. – To jak idziemy do szkoły? Kiwnęłam głową na zgodę. Scott złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego auta. Po chwili byliśmy już w drodze.
- Wiesz, bardzo dobrze się wczoraj bawiłem – dojechaliśmy do szkoły.
- Ja też – uśmiechnęłam się do niego. Gdy wyszliśmy z auta Scott jeszcze raz mnie pocałował. Tym bardziej namiętnie i się ze mną pożegnał. – Muszę iść na lekcje, pa piękna – powiedział i ruszył do szkoły. Też ruszyłam do szkoły. Jane mnie zatrzymała.
 – Widziałam was. Czyli jesteście parą? Ale się cieszę, w końcu sobie kogoś znalazłaś. Tak się cieszę – była strasznie podekscytowana.
- Ja też się cieszę. Ale ty się tak nie ekscytuj. – zadzwonił dzwonek. – Pogadamy później. Mam teraz chemię – powiedziałam Jane i poszłam do klasy. W mojej ławce zobaczyłam Brandona. No tak. Usiadłam na swoim miejscu.
- Hej i jak tęskniłaś? – odezwał się Brandon.
- Ależ oczywiście – powiedziałam z sarkazmem.
Na lekcji starałam się nie zwracać uwagi na Brandona, ale on cały czas dawał mi jakieś docinki. W końcu lekcja się skończyła. Gdy wyszłam z klasy Jane od razu mnie złapała.
 - Słyszałaś o tej imprezie dzisiaj? Ma być genialnie. Musimy iść!
- Wiesz, nie wiem, jakoś mnie tam nie ciągnie.
- No chodź będzie fajnie – robiła słodkie oczka. Musiałam się zgodzić, bo wiem że i tak by mi tego nie odpuściła dopóki bym się nie zgodziła.
 - No niech ci będzie – dałam za wygraną.
Na korytarzu zobaczyłam Scotta. Od razy do niego podbiegłam. Pocałował mnie czule.
- Idziesz na tą dzisiejszą imprezę? – zapytałam odrywając się od niego.
- Niestety nie mogę, musze pracować. Przepraszam.
- Oh no trudno. Ja muszę iść. Jane mi nie odpuści dopóki się tam nie pojawię – zaśmialiśmy się.
- Baw się dobrze. Zobaczymy się niedługo. Ja już muszę zmykać na lekcje – pocałował mnie i poszedł.
- Pa
Lekcje zleciały mi bardzo szybko. Praktycznie nie spotkałam Brandona, wiec nie było nikogo, kto by mi mógł zepsuć humor. Po lekcjach poszłam na przystanek autobusowy żeby dostać się do domu. Gdy już czekałam, pod przystanek podjechał czarny Range Rover.
***
Cieszę się, że pojawiają się komentarze. Mam nadzieję, że będzie ich więcej. Kolejny rozdział powinien się pojawić jutro. Na następne będziecie musieli sobie poczekać gdyż wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu. Kolejny powinien sie pojawić jakoś 16/17 września. Wiecie, jadę na chorwacje!! wydłużone wakacje o tydzień. Mam nadzieję, że wytrzymacie ten tydzień bez kolejnych rozdziałów. Po tej przerwie postaram się to nadrobić. Pozdrawiam was :**

3 komentarze:

  1. Super!!! pisz dalej!! ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. niezwykłe ,wyśmienite. Ty powinnaś to złożyć w książkę i wydać ją. Besceler to będzie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!
    http://trupiamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń