piątek, 1 lutego 2013

Zahipnotyzowana cz. 31


Rozdział XXXI

Coraz więcej ludzi zaczęło zbierać się przy stolikach. Pośród nich można było zauważyć dużą ilość znajomych. Wszyscy byli roześmiani. W oddali zobaczyliśmy naszych opiekunów. Tak szczerze, to nawet nie zdążyłam zobaczyć, co jutro będziemy robić.
- Idę do Smitha, żeby zapytać się o plany na jutro – powiadomiłam resztę i ruszyłam, do stolika, przy którym siedzieli opiekunowie. Pan Smith, a dokładnie Andrew był opiekunem naszej klasy, a także naszym wychowawcą, a przy okazji uczył w-fu. Był dosyć młody, mniej więcej przed trzydziestką, dlatego niektóre dziewczyny do niego wzdychały. Był wysoki i umięśniony. Miał brązowe włosy, które często były ułożone w artystyczny nieład. Przy nim w stoliku siedzieli pozostali opiekunowie.
- Dobry wieczór – przywitałam się z wszystkimi.
- Cześć Sophie, co cię do nas sprowadza ?– zapytał pan Smith.
- Chciałam się tylko upewnić co jutro będziemy robić? – zapytałam.
- Jutro macie wolne – uśmiechnął się. – Ale za to w następny dzień idziemy nurkować – ogromny uśmiech wypełzł na moje usta.
- No to świetnie – odpowiedziałam uradowana.
- Widzę, że podobają ci się plany – zagadała pani Montgomery, którą większość uczniów lubiła. Miała na imię Emily. Również była młoda, w wieku naszego wychowawcy. Ona również była nauczycielką w-fu. Była średniego wzrostu o bardzo przyjemnej twarzy z ciemnymi włosami sięgającymi jej do łopatek.
- O tak. Zawsze marzyłam o nurkowaniu – uśmiechnęłam się. – Teraz już wrócę do swojego stoliku. Dziękuję – posłałam im uśmiech.
- Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że pokażecie na scenie co potraficie – zaproponował.
- Zobaczymy jeszcze – odpowiedziałam i wróciłam do przyjaciół pewnym krokiem z uśmiechem na twarzy.
- A ty co tak suszysz zęby – zapytał Scott.
- A bo mam swoje powody, ale skoro nie interesuje cię, co będziemy robić po jutrze, to dobra, ja nie będę cię do tego zmuszać – usiadłam na krześle i teatralnie zaczęłam oglądać swoje paznokcie.
- Co się dowiedziałaś, od razy mi tu mów – zaszczebiotała Jane. Ja nie zwróciłam na nią uwagi. Po chwili szturchnęła mnie w ramię. Podniosłam na nią wzrok.
- Gadaj mi tu natychmiast – była niecierpliwa.
- No, ale ich to nie interesuje, więc ja nie będę zawracał im głowy takimi sprawami – oznajmiłam uśmiechając się zadziornie.
- Oj Sophie, gadaj nam już, co mamy w planach – odezwał się Liam. Popatrzyłam na pozostałych. Wszyscy wlepiali we mnie ciekawski wzrok. Jane zrobiła oczka ze Shreka.
- Ach, niech wam będzie – machnęłam ręką. Kto nie poddałby się, gdyby wszyscy patrzyli się na niego i nie odwracali wzroku. I jeszcze jak patrzy na ciebie ktoś taki jak ten rudzielec przebrzydły no.
- Jutro mamy wolne i możemy robić co chcemy – tą informacja wywołałam na ich buziach uśmiech. Chłopaki przybili sobie piątki.
- No to co? Idziemy jutro na plażę? – zapytała Mary.
- Raczej, nie inaczej – oznajmił Tom.
- Ale, ale – przerwałam im. Znowu cała uwaga przeszła na mnie.
- Co? – zapytał Scott podnosząc brwi.
- Mam jeszcze lepsze wieści – zapadła cisza.
- No nie trzymaj nas w niepewności tylko gadaj o co chodzi – odezwał się Brandon. Popatrzyłam w jego kierunku, ale ominęłam kontaktu wzrokowego, bo każdy dobrze wie, jak to się kończy.
- Pojutrze jedziemy nurkować! – powiedziałam z euforią w głosie. Wszyscy popatrzyli na mnie wielkimi oczami, a następnie zaczęli cieszyć się, jak małe dzieci. Siedzący obok mnie Tom przytulił mnie mocno.
- Ej chłopie, bo zaraz mnie udusisz – powiedziałam na jednym wdechu.
- Sorki – odsunął się ode mnie i zarumienił lekko. Teraz przytulił osobę siedzącą obok niego, czyli Mary. Oblała się wielkimi rumieńcami. Sam Tom, gdy się zorientował, że ją przytula zrobił ot samo. Tak słodko wyglądali. Ale jednocześnie śmiesznie. Szturchnęłam Toma z łokcia. Popatrzył na mnie. Pokazałam głową na Mary i posłałam mu znaczący uśmiech. On udał, że nie wie, o co mi chodzi i wyprostował się na krześle. Spojrzałam na Mary i puściłam do niej oczko, ona spuściła tylko głowę.
Boże, sami wstydliwi.
- Ej, ale że na serio? – dopytał się Scott.
- Serio, serio – wyszczerzyłam się. – Będzie genialnie.
Wszyscy mi przytaknęli. Tematem tabu było teraz nurkowanie. Każdy był wniebowzięty. Nagle poczułam, że ktoś mnie szturcha. Odwróciłam się w stronę tego otóż osobnika. Siedział tam Brandon. Podniosłam brwi w pytającym geście.
- O co chodzi?
- Nie chciałbym cię martwić, ale jak będziesz nurkować to nie będziesz czuła dna. Będziemy się znajdować dość głęboko – o kurde. Nie pomyślałam o tym. To jest duży problem.
- Nie pomyślałaś co? – zapytał widząc moją minę.
- Nie? – odpowiedziałam speszona.
- A ja mam dla ciebie propozycję.
- Mam się bać? – zapytałam niepewnie.
- Już wcześniej ci to proponowałem, ale chyba nie miałaś wtedy dobrego stroju – nikt wokół nie zwracał na nas uwagi. Wszyscy gorączkowo rozmawiali o wycieczce.
- To już chyba wiem o co ci chodzi – potarłam czoło dłonią. Brandon poruszył zabawnie brwiami. Zachichotałam.
- Nie masz wyjścia, jak będziesz chciała jechać sobie ponurkować, musisz się wziąć za tą twoją „fobię” jak najszybciej.
Popatrzyłam na niego niepewnie. Skubaniec miał rację.
- Tak, tylko w jeden dzień nie wyzbędę się swojego lęku. To jest niemożliwe – czyli zostaje mi siedzenie w hotelu.
- We mnie nie wierzysz? – zapytał zbulwersowany.
- Na to wygląda? – odpowiedziałam, jakby to było oczywiste.
- Spokojnie. Z takim trenerem jak ja, w godzinę będziesz pływać w najgłębszych miejscach.
- Jaki pewny siebie.
- Z tego słynę. No to, jutro rano idziemy pływać – powiedział bez przyjmowania słowa sprzeciwu. Ja tylko przytaknęłam głową.
Zawsze uwielbiałam pływać, ale bałam się głębokości. Wiele osób próbowało ze mną pracować nad tym lękiem, bo miałam talent do pływania, ale jak dotąd nikomu to się nie udało. Zawsze chwalono mnie, mówiono, że mogę wygrać wiele zawodów pływackich, ale moja fobia utrudniała mi to.
- Patrzcie kto idzie – powiedziała Jane wskazując wejście. Stała tam Kate. Dziwne, myślałam, że się tutaj nie pojawi po tym wydarzeniu z lasu. Popatrzyłam na Brandona. Nie ukazywał zdziwienia. Kate rozejrzała się po stolikach. Na chwilę zatrzymała się na naszym. Popatrzyła wrogo na Mary, ale na dłuższą chwilę zatrzymała się na Brandonie i na mnie. Odwzajemniłam jej wzrok. Mogłoby się wydawać, że trwało to długo, ale to była chwila. Zwykły obserwator nie zauważyłby tego dłuższego spojrzenia. Po chwili Kate siedziała już przy stoliku z chłopakami. Nie wiedziałam, że ona ma z nimi taki dobry kontakt. Zazwyczaj trzymała się Mary, albo naszej czwórki. Mówię tu o mnie, Jane, Mary i Vicky. Tej ostatniej chyba też zaszła za skórę, bo ta siedziała z innymi dziewczynami z klasy. Z zamyślenia wyrwał mnie głos dochodzący z głośnika.
- Witamy wszystkich zebranych na Karaoke! – rozbrzmiały oklaski i krzyki. – Cieszymy się z waszego przybycia. Za chwilę, do każdego stolika podejdzie nasz animator z listą piosenek, które można będzie wykonać – przekazał, a po chwili można było dostrzec ludzi z koszulkami z logo hotelu podającymi segregatory. Po kilku minutach każdy stolik miał już swoją listę. Przejrzeliśmy ja tylko zbytnio nie przejmując się tym. Po kilku minutach główny organizator znowu pojawił się na scenie.
- No to może na sam początek nasi organizatorzy rozkręcą imprezę. Brawa dla nich! – wszyscy powitali ich gromkimi oklaskami. Na środku sceny można było zobaczyć młodych śmiejących się chłopaków. Rozpoznałam w nich Carlosa i Adriana.
- Ty patrz kto to – wskazałam na nich Jane.
- Czy to nie są ci z baru? – zapytała.
- Tak mi się wydaje, że to oni – zaśmiałyśmy się i czekałyśmy aż się zacznie. Wyglądali, jakby robili sobie jaja. Usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki. Bruno Mars – Lazy song. Chłopaki zaczęli się wygłupiać na scenie. Wszyscy wokół płakali ze śmiechu. Mimo że ich głosy miały wiele do życzenia nikomu to nie przeszkadzało. Było widać, że chłopaki świetnie się bawią, co działało również na ludzi przy stolikach.
- Byliby genialnymi komikami – skomentowała Mary na co wszyscy przy stoliku jej przytaknęli. Nawet chłopcy, którzy wcześniej, powiedzmy sobie szczerze, byli zazdrośni. Po zakończeniu piosenki wszyscy głośno klaskali i krzyczeli. Nasza para chłopaków ukłoniła się i w podskokach zeszła ze sceny.
- Mamy nadzieję, że ten pokaz nakłoni was do występu – zaśmiał się prowadzący. Widownia mu zawtórowała.
Coraz więcej osób zaczęło zgłaszać się do śpiewu. Jedni mieli lepsze głosy, drudzy wręcz na odwrót, ale najważniejsze, że wszyscy się świetnie bawili.
- To co dziewczyny. Idziemy pokazać jak to robią profesjonalistki? – zapytałam uśmiechając się szeroko.
- No przecież! - wzięłyśmy do ręki listę piosenek i zaczęłyśmy ja przeglądać. Po chwili zauważyłyśmy kawałek Shakiry – waka waka. Od razu jednogłośnie wybrałyśmy tą piosenkę. Wstałyśmy i ruszyłyśmy pod scenę. Zgłosiłyśmy się i czekałyśmy na naszą kolej.
- Teraz zapraszamy na scenę Sophie, Jane oraz Mary w utworze: „Waka waka” Shakiry! Oklaski dla nich – ogłoszono nas. Po chwili już stałyśmy na scenie i czekałyśmy na rozpoczęcie. Zaczęłyśmy śpiewać tańcząc przy tym. Po chwili wszyscy się do nas przyłączyli. Zawsze lubiłyśmy śpiewać wygłupiając się przy tym. Mimo wcześniejszego stresu na scenie czułyśmy się świetnie. Stres od razu wyparował po pozytywnym odbiorze ludzi. Gdy skończyłyśmy śpiewać dostałyśmy głośne oklaski. Zaczęłyśmy się kłaniać i równocześnie śmiać. W doskonałych humorach wróciłyśmy do stolika.
- Byłyście genialne – skomentował Liam całując Jane w skroń.
- No, bo przecież to byłyśmy my – dodał rudzielec.
- Ej, to może wy pójdziecie? – zaproponowałam śmiejąc się.
- A ci? Nie wierzycie w nasze zdolności? – Scott udał zbulwersowanego.
- Hmm.. – popatrzyłam po dziewczynach. – Nie – odpowiedziałyśmy jednocześnie.
- Ach taaak? – zbulwersował się Liam.
- Właśnie tak – wyszczerzyłyśmy się.
- To jak chłopaki, pokażemy im, na co nas stać? – zaproponował Brandon.
- No pewnie! – od razu się zgodzili. Ruszyli pod scenę.
Po kolejnym występie po środku pojawił się prowadzący.
- Dziewczyny przygotujcie się, bo czterech przystojniaków jest gotowych nam zaśpiewać! – po chwili nasi chłopcy stanęli obok niego, a Brandon szepnął mu coś. – Och przykro mi dziewczyny, ale oni swoją piosenkę dedykują już komuś: Sophie, Jane oraz
Mary. Brawa dla nich i czas zaczynać! – prowadzący zszedł ze sceny, a muzyka się rozpoczęła. Nawet nie zgadniecie, co oni wybrali na swoją piosenkę. Maron 5, Christina Aguilera – Moves like Jagger. Nawet podzielili się na rolę. Brandon z Liamem śpiewali głos męski, a Scott i Tom żeński. No nie powiem, ale dwaj pierwsi maja niezłe głosy. Kto by się spodziewał? A szczególnie po Brandonie.
Och, jakby tak kiedyś mi zaśpiewał. Westchnęłam, ale po chwili otrząsnęłam się. Głupia ja! Ogarnij się.
Gdy Scott z Tomem włączyli się do śpiewu zrobiło się naprawdę śmiesznie. Znaczy, może nie było tak źle, ale wyobraźcie sobie ich śpiewających kwestię damską i jeszcze całą czwórkę tańczącą. Tak, to zdecydowanie jest bardzo śmieszne. Była połowa piosenki, a my już trochę się uspokoiłyśmy, bo od śmiechu aż brzuchy nas bolały.
Teraz nagle poczułam się nieswojo. Rozejrzałam się wokół. Nic dziwnego nie zauważyłam, ale to uczucie nadal mi towarzyszyło. Tak jakby ktoś mnie obserwował. Dziewczyny nic nie zauważył, nadal się uśmiechały. Rozglądałam się niespokojnie. To uczucie cały czas mnie prześladowało. Nie było to przyjemne uczucie, że ktoś cię obserwuję, bo się mu podobasz. Raczej jakby ktoś śledził każdy twój ruch. Chciał wiedzieć o tobie wszystko. Jakby nie chciał spuścić cię z wzroku. Po plecach przeszły mnie dreszcze. Zaczęłam się strasznie denerwować, a bicie serca przyspieszyło. Spojrzałam w stronę sceny. Chłopcy właśnie kończyli śpiewać. Rozbrzmiały oklaski. Popatrzyłam na Brandona. Złapał moje spojrzenie. Chyba wyczuł coś z mojej miny, bo zmarszczył brwi. Chłopaki szybko zeszli ze sceny i podeszli do nas. Brandon uważnie mi się przyglądał. Niestety nie mogłam mu tego teraz wytłumaczyć, bo nie powiem o tym przy wszystkich.
-Ej to było świetne! – uśmiechnęła się Mary spoglądając nieśmiało na Toma.
- Zwracam honor – Jane podniosła ręce. Ja tylko uśmiechnęłam się sztucznie. Nadal niepokoiła mnie ta sytuacja. Może teraz ni czułam się tak nieswojo jak wcześniej, ale mogłam wyczuć, że ktoś mi się przygląda, nawet ukradkiem.
- Genialny dobór piosenki – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Naprawdę byłam pod wrażeniem, ale ze względu na sytuację nie potrafiłam się normalnie cieszyć.
- Prawda?? Wiedziałem, że wam się spodoba – powiedział Scott.
- A widziałeś miny innych dziewczyn, jak zadedykowaliśmy tą piosenkę Sophie, Jane i Mary? – zaśmiał się Tom.
- To było genialne! – Liam objął Jane ramieniem i uśmiechnął się do niej.
- A ty czemu nie powiedziałeś, że umiesz śpiewać – zapytałam Brandona, próbując się trochę rozluźnić.
- Myślałem, że się domyślisz. Przecież ja jestem bardzo uzdolniony – wszyscy się zaśmialiśmy. Widziałam w spojrzeniu Brandona pytanie do poprzedniej sytuacji. Wskazałam mu na przyjaciół. Chyba zrozumiał.
- Ej, może pójdziemy coś zamówić do picia? – zakomunikował Brandon – Soph idziesz? – spojrzał na mnie wymownie. Przytaknęłam. Wszyscy złożyli u nas „zamówienia”. Poszliśmy z Brandonem pod barek.
- Ej o co chodzi? – spytał Bran, kiedy oddaliliśmy się trochę od przyjaciół. Popatrzyłam na niego i przybliżyłam się.
- Wydaje mi się, że ktoś mnie obserwuje – szepnęłam i rozejrzałam się wokół. Brandon powtórzył tą czynność. 
- Słucham? – chyba się trochę zdenerwował.
- Nie wiem, czy to jest prawda, ale ciągle czuję na sobie czyjś wzrok. I uwierz mi nie jest to przyjemne uczucie – wzdrygnęłam się. – Najdziwniejsze jest to, że nie napotkałam na sobie jeszcze żadnego spojrzenia, a ciągle czuję to dziwne uczucie.
- Słuchaj, nigdzie się beze mnie nie ruszaj. Lepiej być ostrożnym. Ok?- spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach troskę, nie rozkaz, on naprawdę się o mnie martwi. Uśmiechnęłam się nikle. Poczułam się trochę bezpieczniej. Wiedziałam, że zawszę mogę liczyć na Brandona i że on mnie nie zostawi. Przy nim czułam się dziwnie bezpiecznie. Może to głupio brzmi, ale taka jest prawda.
Zamówiliśmy napoje i wróciliśmy do stolika. Rozmowa z chłopakiem trochę podniosła mnie na duchu. Gdy wróciliśmy wszyscy byli w doskonałych humorach. To trochę mi się udzieliło.
- Zaraz wracam. Idę do łazienki – oznajmiłam po chwili. Spojrzałam na Brandona niepewnie. Przecież chyba będę mogła iść sama. Spojrzał na mnie niepewnie.
- Poczekaj, pójdę z tobą – oznajmiła Jane. Ujrzałam w oczach Brana lekką ulgę. Ruszyłyśmy do łazienki. Była pusta. Gdy zaczęłam myć ręce Jane była jeszcze w kabinie. Schyliłam się lekko, bo mydło nie chciało wylecieć, nareszcie udało się. Spojrzałam w lustro.
- Aaaa!! – pisnęłam z przerażenie. 

***
Przepraszam, przepraszam za taką przerwę, ale w szkole miałam taki zawrót głowy. Różne projekty, przedstawianie ich i jeszcze moje ferie się skończyły i trzeba było się znowu zacząć uczyć. 
A poza tym, mam strasznie dużo nowych nauczycieli (nawet nie pytajcie dlaczego...) i niektórzy z nich tak mi grają na nerwach, że ja nie wiem, jak wytrzymam. Po prostu nie mogę. Ale spokojnie, to się nie odbije na opowiadaniu : ) Ale może aż tak źle nie będzie. Zobaczymy <3 
A jak wam się podoba nowy wygląd bloga??? Postanowiłam coś zmienić :D

Co myślicie o nowym rozdziale??? Zaczyna się coś dziać, a chyba o to wam chodziło? :D
Pozdrawiam gorącą i strasznie dziękuję za wszystkie komentarze!! <3 :***

20 komentarzy:

  1. Jejuuuuu no on jest boski już się nie mogę doczekać następnej części <33333 /K

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisteee <333 czekam na następną część <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny wygląd! podoba mi się! :)
    rozdział też świetny! nic dodać, nić ująć! trochę się nie pokoje ze względu na Soph, ale mam nadzieję, że to nic poważnego, że nie grozi jej niebezpieczeństwo :) choć ta końcowa sytuacja w łazience?? czyżby ktoś chciał ją zaatakować?? kurczę, Brandon wkraczaj do akcji! :)
    czekam na next! ;**

    zapraszam do siebie na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. śwetne, z niecierpliwiscią czekam na następny! <3/ kammx3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne <333 Nie mogę się doczekać kolejnej części ! :D :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląd bloga super, ale białą czcionkę ciężko się czyta, lepszy byłby np. Czarny, czy bordo. A rozdział jak zawsze świetny;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za radę i na pewno zmienię kolor czcionki ;)

      Usuń
  7. Świetny rozdział, ciekawe kto i co zrobi Soph :D
    A co do wyglądu, to fajny ale literki z tłem się zlewają więc jest bardzo trudno czytać. :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na najlepszy imagin na blogu: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzecia część : http://looove-is-blind-blogspot.com . Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku,jak mozna skończyć w tak emocjonującym momencie ? ;> tak końcówka genialna,ale i straszna. Az sie wzdrygnelam. oby w nn nic nikomu sie nie stalob:) z niecierliwosciom czekam na.nn :D
    serdecznie zapraszam do sb na. milosc-niejedno-ma-imię.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowne *.*
    Kiedy następne? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie się to czyta ! Czekam na kolejną część. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. SZYYYBCIEJ .!!
    ja chcę kolejną cześć ....

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie wierzę, że urwałaś w takim momencie !!! Ale to było do przewidzenia.:D
    Czekam na kolejną część z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  16. Sądzę, że powinnaś dodać kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć, u mnie pojawiła się czwarta część, zapraszam :*
    http://looove-is-blind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy bedzie kolejna czesc ? *.*

    OdpowiedzUsuń
  19. Super!

    http://trupiamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń