Rozdział XXIII
Nie mogłam racjonalnie
myśleć, jak on był tak blisko mnie. O wiieeeele za blisko. Patrzył mi głęboko w
oczy. Były takie piękne i ciemne i głębokie. Znowu się w nich zatapiałam. Niech
mnie. Jak on na mnie działał. Zbliżał się powoli. Był coraz bliżej. Nasze usta
dzieliły milimetry. Miałam ochotę zatopić swoje wargi w jego. On jakby czytał
mi w myślach. Po raz kolejny mnie pocałował. Jednak tym razem delikatnie. Nigdy
nie spodziewałabym się tego po nim. Oddawałam każdy pocałunek. Nie mogłam się
opanować, ani opamiętać. Wplotłam moje palce w jego lśniące włosy, on swoje
dłonie położył ma moich biodrach. Aż przeszły mnie dreszcze. Jego dotyk tak na
mnie działał. Rozpływałam się pod jego wpływem.
- Nadal nie chcesz tego
powtórzyć? – szepnął mi do ucha gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Nie wiem, nie jestem
przekonana…. – słowa same wychodziły z moich ust. Nie mogłam nad tym zapanować.
Znowu mnie pocałował. A moje nogi znowu były jak z waty. Boże, jak on na mnie
działa!
- I jak teraz? – zaśmiał się.
Wiedział jak ma na mnie wpłynąć. Ten ton jego głosu po prostu… Nikt nie mógłby
się oprzeć. I ..O nie! On się znowu tak uśmiecha. Po tym, to aż mi słów brak.
Ten uśmiech tak na mnie działa że….. On mógłby nim zdziałać cuda. Dlaczego on
musi tak na mnie działać.
- No i? – wyrwał mnie w końcu
z zamyśleń. Chciałam nie patrzeć na jego twarz, bo wszystko co w niej widziałam
działało jak magnes.
- Yyy… Ale co miałam
powiedzieć?– on jeszcze bardziej się uśmiechnął, nie chciałam patrzeć, który to
był z uśmiechów, bo bałam się, że to ten, który tak na mnie działał.
- Mam ci odświeżyć pamięć? –
zapytał zbliżając się.
- Wiesz, już chyba wiem –
odpowiedziałam zanim zbliżył się na dobre.
- Słucham?
- Brandonie, jesteś cholernie
przystojny.
- Widzisz, już nie miałaś
żadnego ale – zaśmiał się. Dobra Sophie, on jest przystojny. Przyznaj to.
- A może teraz ty coś mi powiesz?
– zapytałam przygryzając dolną wargę.
- A co byś chciała usłyszeć? – udał, że nie
wie o co chodzi. – Może mi pomożesz? – poruszył brwiami.
- Tylko jak? – delikatnie
pocałowałam go w policzek.
- Za to mogę powiedzieć
jedynie, że jesteś ładna – wyszczerzył się.
- Powiedzmy, że tyle mi
wystarczy.
- Jesteś pewna?
- Na dzisiaj tyle mi
wystarczy – uśmiechnęłam się uroczo. – Ale popatrz, nie ma już gorącej
czekolady – zrobiłam minę małego dziecka.
- No to teraz możesz iść
zrobić sobie kolejny kubek i przy okazji dla mnie – uśmiechnął się triumfalnie.
Sprytnie…. Przymrużyłam oczy.
- Ale zrobisz coś.
- No to dajesz.
- Chociaż jeden raz zapukasz
przez drzwi i wejdziesz za moim pozwoleniem.
- A czy ja robię inaczej –
zrobił minę, że to nie jego sprawka.
- Zgadzasz się? – zaśmiałam
się.
- Ale, że wypraszasz mnie i
mam wyjść przez okno i podejść do drzwi i dopiero zapukać i znowu wejść?
- Właśnie tak –
odpowiedziałam zwycięsko. – Ale może najpierw byś na siebie coś ubrał?
- A czy ty tego na pewno
chcesz? No, ale skoro tutaj chodzi o czekoladę to się poświęcę – podeszłam pod
jedną z moich szafek i wyciągnęłam jego bluzkę. Kiedyś jak zostawał u mnie to
nie wziął jej.
- Masz szczęście, że jej nie
wyrzuciłam.
- Oj ja wiem, że i tak byś
jej nie wyrzuciła – wziął ode mnie t-shirt i włożył na siebie. Nie powiem, o
wiele lepiej wyglądał bez niej. No, ale mu tego nie powiem. Nie jestem aż tak
zdesperowana. Podszedł do okna – pa złotko – pomachał i skoczył.
- Jak dziecko – zeszłam po
schodach. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się pod nosem. Otworzyłam
drzwi. Udałam zaskoczoną.
- Brandon, co ty tutaj
robisz? Kompletnie się ciebie nie spodziewałam.
- Taka miła niespodzianka.
Przyszedłem na czekoladę – uśmiechnął się szeroko.
-No nie wiem, czy cię wpuścić –zrobiła minę
myśliciela.
- Mogę wejść panno Sophie.
- Ależ proszę Brandowie –
wskazałam ręką aby wszedł.
- A teraz poproszę gorącą
czekoladę – skierowaliśmy się do kuchni. Na zegarku była 17:30.
- W takim razie musisz mi
pomóc – nakazałam mu co ma wyjąć i po chwili w naszych rękach był kubek z
gorącym napojem. Siedzieliśmy w salonie i popijaliśmy czekoladę. Cały czas
Brandon mnie rozśmieszał, co nie było dobre, bo zazwyczaj robił to wtedy kiedy
miałam napój w buzi. Wybraźcie to sobie. I jak? Cały czas sobie dogryzaliśmy.
- Czekolada była pyyyszna
–uśmiechnął się szeroko. – Ale teraz muszę iść po jakiś prawdziwy posiłek –
wyszczerzył zęby.
- Jak możesz – wiedziałam, że
chodzi o krew. Mnie aż o wymioty brało, jak sobie wyobrażałam, że ją pije.
- No to idź – zrobiłam
skrzywioną minę.
- Nie krzyw się tak, bo
jeszcze ci tak zostanie. A nie przeżylibyśmy utraty tak ładnej buźki –
powiedział wychodząc przez drzwi.
Postanowiłam wybrać się na
spacer, odetchnąć trochę świeżym powietrzem. Założyłam kurtkę, bo na zewnątrz
nie było już tak cieplutko. Wyszłam i ruszyłam w stronę parku. Wzięłam głęboki
wdech. Tak, kocham takie powietrze. Zaczęłam rozmyślać o wszystkim. Tego
wszystkiego jest tak dużo. Jakieś wampiry mnie szukają i chcą zabić. Nagle z
niczego stałam się jakimś dziwnym stworzeniem. No właśnie kim ja właściwie
jestem. Mam cechy i wampira i człowieka. Pół człowiek pół wampir. Jakie to jest
dziwne. Dlaczego właśnie ja? Plusem są niektóre moje cechy, ale nie wszystkie. Przecież pokój między ludźmi i wampirami jest
niemożliwy! No jak to ma działać? Wampir podejdzie do człowieka i zapyta się go
czy może się z niego napić? Zaśmiałam się pod nosem. To brzmi śmiesznie.
Wyobraziłam sobie taką sytuację z Brandonem. Kurcze, czemu akurat o nim
pomyślałam, a nie o jakimś innym wampirze. Za dużo właśnie o nim myślę. To nie
jest dobre. Koniec! Przestań o nim myśleć. To nie jest dobre.
Nagle poczułam się dziwnie.
Czułam, jakby ktoś mnie obserwował. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było
widać. Nie było już jasno i nie mogłam dostrzec nikogo. Szybkim krokiem
ruszyłam do domu. Byłam już niedaleko. Zaczęłam biec. Wbiegłam do domu
zdyszana. Rozejrzałam się po całym domu. Tata jak zwykle robił coś na laptopie
w salonie, a mama oglądała TV. Przywitałam się z nimi i poszłam się umyć. Czy
ktoś naprawdę mnie śledził, czy tylko mi się wydawało? Na pewno to tylko moja
wybujała wyobraźnia. Położyłam się i zasnęłam.
Następnego dnia musiałam
wstawać do szkoły. Ubrałam się i zjadłam coś. Następnie pojechałam do szkoły.
Już przy bramie ktoś mnie złapał. Odwróciłam głowę w stronę tej osoby.
Zobaczyłam Scotta. Uśmiechnęłam się szeroko i przywitałam się.
- Cześć Scott!! Dawno cię nie
widziałam. W ogóle się nie odzywałeś – dodałam z udawanym wyrzutem.
- Soph, wiesz źle się czułem
i nigdzie nie wychodziłem.
- Trzeba było dać znać to bym
przyszła ci potowarzyszyć w mękach – zachichotałam.
- Nieee, dobrze jest. Jeszcze
bym cię zaraził. Ale skoro już jestem, to będziemy to musieli nadrobić moja
droga.
- Oczywiście, milordzie –
zaśmialiśmy się i ruszyliśmy razem do szkoły.
- Sophie!! Scott!! – zza
pleców usłyszałam znajomy głos.
- Uf…. Złapałam…. Was… -
zaczęła mówić dysząc.
- Już spokojnie. Wdech –
uniosłam dłonie. – I wydech – opuściłam je.
- Ale Soph ja… mam świetne
wieści – zaczęła mówić nadal z lekką zadyszką.
- Oj Janie, jak zwykle o
wszystkim musisz wiedzieć – powiedział Scott.
- No przecież ona zawsze jest
informowana o wszystkim jako pierwsza – zaśmialiśmy się.
- To chcecie wiedzieć o co
chodzi czy nie? – zrobiła urażoną minę.
- No dobra. Dawaj co tam masz
– powiedziałam.
- A wiec – przerwała i
popatrzyła na nas rozbawiona. – Szkoła organizuje wyjazd dla 3 klas nad morze
za granice – pisnęła uradowana. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam się cieszyć
razem z moją przyjaciółką.
- Ale fajnie!!!
- Ej dobra już. Bo wszyscy
się na was patrzą jak na jakieś wariatki. – popatrzyłyśmy na siebie zaczęłyśmy
się śmiać.
- No tak zapomniałem już. Wy
jesteście wariatkami – rozłożył ręce. – Ja teraz idę stąd, bo jeszcze pomyślą
sobie to samo o mnie – mówił już odchodząc. A my dalej jakby nigdy nic dalej
chichotałyśmy.
- Nie mogę się doczekać aż to
ogłoszą. Mam nadzieję, że wyjazd będzie już niedługo. Mam już dość tego zimna.
Mam ochotę rozłożyć się na gorącym piasku i się poopalać – zamknęłam oczy i się
rozmarzyłam.
- O mnie tak marzysz? –
usłyszałam szept i rękę na mojej talii. Szybko otworzyłam oczy i podskoczyłam
ze strachu.
- Boże Brandon – złapałam się
za serce.
- Czyli jednak o mnie –
wyszczerzył się. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale on jakby nigdy nic
dalej mnie trzymał.
- Oj Brandonku, żeby pojawić
się w mojej głowie trzeba sobie zasłużyć. A teraz proszę, abyś mnie puścił mój
drogi.
- Nie mów, że nie czujesz się
wyjątkowa kiedy cię tak trzymam w moich ramionach – popatrzyłam na niego jak na
głupka. Roześmiałam się.
- Nie pochlebiaj sobie –
nagle tą jakże fascynującą rozmowę przerwało nam chrząknięcie Jane.
- Nie przeszkadzam wam? –
zachichotała patrząc na nas.
- Nie – powiedziałam
natychmiast.
- Może troszeczkę – odezwał
się w tym samym czasie co ja. Popatrzyłam na niego unosząc brwi. Nagle
zadzwonił dzwonek. Szybko wyrwałam się z uścisku Brandona.
- A było tak miło – udał
zawiedzionego.
- Och biedny głupolek – udałam
przejętą. – Papa głupku – szybkim krokiem ruszyłam do mojej szafki i wyciągnęłam
potrzebne książki do Biologii.
- Do zobaczenia idiotko.
Muszę ci wymyślić jakieś fajne przezwisko – wyszczerzyłam się do niego tylko w
odpowiedzi i ruszyłam do mojej klasy. Na szczęście tej lekcji nie miałam z
Brandonem.
****
Jest! Udało mi się dodać kolejny rozdział. Przepraszam za tą przerwę, ale czasu i weny brak. Nie lubię tego stanu, bo wiem, że wy czekacie na następne rozdziały, a ja nie mogę wam go dać. Proszę o cierpliwość dla mnie i mojej weny.
Mam jeszcze jedną sprawę. Jeśli macie jakieś pytania do mnie, albo są jakieś niejasności, to piszcie od razu, postaram się odpowiedzieć jak najdokładniej. I jeszcze jedno. Może macie jakieś pomysły ci do tego opowiadania? Z chęcią bym wysłuchała waszych pomysłów, a może i nawet uwzględniłabym to w opowiadaniu. Czekam na wasze pomysły i jestem ciekawa waszej wyobraźni. Pozdrawiam was i czekajcie na następny rozdział. Kocham was <3
świetny jest ten rozdział ^^
OdpowiedzUsuńPo prostu go kocham, tak jak resztę rozdziałów. Dodawaj szybko bop już się nie mogę doczekać <33
ale to jest zarąbiste! UWIELBIAM! ^_^
OdpowiedzUsuńrewelacyjne są te akcje Soph i Brandona! chcę takich więcej :D
trochę zaniepokoiło mnie ta akcja z tym obserwowaniem w parku.. czyżby ktoś chciał jej jakąś krzywdę zrobić?? oby nie! zresztą, ma Brandona a on ma być jej takim Aniołem Stróżem więc ma ją chronić! :D:D
czekam na next! ;**
Rewelacyjna notka :D Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuń( z góry przepraszam za spam )
zapraszam do mnie na blogi :
blog jest o Justinie Bieberze (opowiadanie)oraz o Melody Sunshine. Zapraszam na zwiastun może cię zainteresuje : http://www.youtube.com/watch?v=7QWicYWIbUI&feature=plcp
oto link na bloga :
http://meet-dreams.blogspot.com/
oraz na blog o One Direction (opowiadanie) głównie o Liamie Payne'ie i Rose Nelson, która chce zostać sławną siatkarką :
http://tell-me-what-you-feel.blogspot.com/
Chciałam też dodać, że szukam nowych czytelnków na blogi i miło by mi było gdybyś została jedną z nich (oczywiście nie zmuszam ). Proszę zostaw po sobie ślad na moich blogach, np. w formie komentarza czy coś :) Pozdrawiam Shadow
Kocham twoje opowiadanie:-)znowu super rozdział:-)mam nadzieje ze następny pojawi sie szybciej niz tez:-)pozdrawiam IIIINKA
OdpowiedzUsuńPowoli się do siebie przekonywują, super!!! Nie mogę się doczekać nn a i sorry że nie komentowałam poprzedniej notki ale nie mogę dodawać komentarzy na telefonie u ciebie nie wiem czemu ale postaram się komentować jakoś pa a i zapraszam na nn
OdpowiedzUsuńcałkiem nowe opowiadanie z całkiem nową fabułą. serdecznie zapraszam na prolog i przepraszam za spam :) jeśli będziesz tak uprzejma i wejdziesz to proszę pozostaw swoją opinię a wtedy już na pewno przez cały dzień na mej twarzy będzie gościł uśmiech.<3
OdpowiedzUsuńhttp://smak-francuskiej-milosci.blogspot.com/
Zapraszam na nn
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział?iIIINKa
OdpowiedzUsuńHej dostałaś ode mnie nominację na LIEBSTER AWARD.
OdpowiedzUsuńhttp://podoslonacienia.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html
POWODZENIA ; *
Dreena ☺
Nominuję Cię do Libster Award :D. Wszystkie pytania i zasady na moim blogu :3
OdpowiedzUsuńMiłego dnia <3
świetny rozdział, czekam na następny ;p
OdpowiedzUsuńhttp://and-little-things-1d.blogspot.com/
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
Świetny rozdział. Oby więcej takich :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://fashionwayoflife955.blogspot.com/
kiedy wreszcie będzie dreszczyk emocji. Tylko tego brakuje do doskonałości.
OdpowiedzUsuńWyjazd nad morze, hm?.. czytam dalej
OdpowiedzUsuńtrupiamilosc.blogspot.com