Rozdział XII
Na miejsce dojechaliśmy
szybko. Wychodząc z auta usłyszałam jeszcze – Baw się dobrze – chórem
wypowiedziane przez chłopaków. Zaśmiałam się i odpowiedziałam – Wy też chłopaki
– i odjechali w swoją stronę. Weszłam na podwórko domu, gdzie od razu
wypatrzyła mnie Jane,
- Sophie! – wykrzyczała i
podbiegła do mnie. Wyglądała ślicznie. Jej rude włosy opadały na blade ramiona.
Miała zieloną sukienkę co z jej włosami komponowało się świetnie. Do tego
czarne szpilki.
- Jane, kochana pięknie
wyglądasz – pocałowałam ją w policzek na powitanie
- Kobieto, popatrz na siebie
– przerwała na chwilę i zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu – ty to dopiero
wyglądasz. Cholera, chcę mieć twoją urodę.
- Weź nie przesadzaj. Obie
pięknie wyglądamy. Zobaczysz. Będziemy dzisiaj rządzić na imprezie – zaśmiałam
się i ruszyłyśmy do środka. Wszędzie było mnóstwo ludzi. Na zewnątrz, przed
drzwiami w środku.
- Wow, to będzie naprawdę
wielka impreza – odezwała się Jane.
Podszedł do nas gospodarz
imprezy – Cześć dziewczyny. Mam nadzieję, że dobrze się będziecie bawić. Po
prawej stronie macie bar, a po lewej przekąski, bierzcie co chcecie. Na pewno
się jakoś odnajdziecie. Ja teraz spadam do innych. Narka piękne – i poszedł.
- Pa Alex – zawołałyśmy
jednocześnie.
- To co, idziemy się bawić? –
zapytała Jane – Ale najpierw trzeba się napić czegoś mocniejszego.
Przy barze zamówiłyśmy sobie
jakieś drinki. Jane poszła tańczyć, a ja jeszcze chwilę siedziałam przy barze.
- No cześć Sophie –
usłyszałam znajomy głos.
- Hej Brandon – zmierzyłam go
wzrokiem. Miał na sobie ciemne dżinsy podobne do rurek, ale trochę luźniejsze,
do tego szara koszula z białym kołnierzykiem. Nie powiem wyglądał ładnie.
- No widzę postarałeś się,
żeby poprawić „ideał” – zaakcentowałam ostatnie słowo i szeroko się
uśmiechnęłam.
- Wiesz masz racje. Ale ty
też nie wyglądasz źle. Posłuchałaś mojej rady co do sukienki. Można powiedzieć,
że mi dorównałaś – pokazał ząbki.
- Ej, a tak w ogóle to skąd
wiedziałeś o tej sukience, przeciez była schowana?
- No wiesz jak mi się
nudziło, to sobie przeglądałem twoje szafy, czasami szafeczki. A co to tego.
Masz bardzo ładną bieliznę – ostatnie zdanie szepnął mi do ucha.
- Zboczeniec- odpowiedziałam.
– No ale skoro już tu jesteś, to możesz się ze mną napić – zamówiliśmy coś, a później
wyszłam na parkiet. Razem z Jane tańczyłyśmy prawie cały czas. A jak nie
tańczyłyśmy to chodziłyśmy do baru. Po północy już byłyśmy trochę odurzone
alkoholem.
Z punktu widzenia Brandona
No nieźle, ta mała się upiła.
- Brandon, nawet nie wiesz
jak cię kocham – podeszła do mnie Sophie i zaczęła coś gadać. Jest już po 2,
zawiozę ją do domu, bo jak się jeszcze napije trochę alkoholu, to mi tu padnie.
- Chodź już do domu –
popatrzyłem na nią przytulającą się do Jane. – Ją też bierz – przecież nie mogę
jej najlepszej przyjaciółki zostawić w takim stanie.
- Już, już, tylko jeszcze
jedna kolejka – powiedziała Sophie.
- O nie, nie. Nie mam zamiaru
was nieść do auta. Chodźcie. – no, musze przyznać, że one śmiesznie wyglądają.
Rano będę miał z nich ubaw. Posadziłem je w aucie i ruszyliśmy. Jane jakimś
cudem zawiozłem do domu. Później ruszyliśmy do domu Sophie. Wychodząc z auta
rzuciła się na mnie i zaczęła całować – Kocham cię, wiesz?
- Taa, oczywiście – zacząłem
się śmiać i po cichu zaniosłem ją do jej pokoju, bo ona to by całą okolicę
obudziła w takim stanie. W swoim pokoju znowu zaczęła mnie całować. Jutro to
się z niej pośmieje. Coś tam bełkotała, ale w końcu się ode mnie oderwała.
- To ty mnie nie kochasz? –
zrobiła minę zbitego psa. Zaśmiałem się.
- Lepiej się połóż, bo nie
najlepiej z tobą – posłuchała mnie, ale wcześniej rozebrała się do samej
bielizny. Ale jutro będę się z niej śmiała. Położyła się pod kołdrę. – Połóż
się koło mnie – powiedziała robiąc słodkie oczka.
- Oj, jutro będziesz tego
żałować – zaśmiałem się. Przebrałem się w spodnie dresowe, które wcześniej
zostawiłam u Sophie. Tak jak chciała położyłem się obok niej. Byłem ciekawy jej
miny, jak mnie rano zobaczy obok. Po chwili zauważyłem, że już spokojnie
oddycha, zasnęła.
Sophie
Rano obudziłam się ze
strasznym bólem głowy. Chciałam wstać z łóżka – Cholera – zasyczałam, bo głowa
mi pękała. Rozejrzałam się po pokoju – Jak się tu znalazłam. Nic nie pamiętam.
Nagle zobaczyłam obok siebie
leżącego, rozbawionego Brandona.
Mimo bólu zeskoczyłam z
łóżka. Ale pożałowałam tego, bo byłam w samej bieliźnie. Znowu wskoczyłam do
łóżka i zakryłam się kołdrą.
- Co ty tu robisz? –
zapytałam zdenerwowana.
- A co? Nie pamiętasz
wczorajszej nocy?
CO? Przecież nie mogłam się z
nim przespać. Co z tego. Że nie jestem dziewicą. Nie śpię z kim popadnie.
Brandon widząc moją minę powiedział – Spokojnie, do niczego nie doszło. Chociaż
powiem ci, że bardzo tego chciałaś. Wiesz, nieźle całujesz – zaśmiał się.
Odetchnęłam z ulgą. – Masz szczęście – powiedziałam – Ale jak ja się tutaj
znalazłam? I co z Jane?
- Taa, widzisz gdyby nie ja,
obie nie dotarłybyście do domu. Musiałem was odwieźć.. Masz szczęście, że na
wampiry nie działa alkohol.
- Dobra dzięki. Ale możesz
już wyjść, bo chciałam się jakoś ogarnąć. I mógłbyś mi coś przynieść na ten
cholerny ból głowy skoro już tu jesteś – powiedziałam z grymaśna miną.
- Spokojnie, już cię
widziałem w samej bieliźnie – zaśmiał się.- Ale spoko, przyniosę jakąś tabletkę
i wodę, bo pewnie cię suszy – wychodząc dodał. – Ale wiesz śmiesznie wyglądasz
i zachowujesz się po pijaku – i wyszedł. Miałam ochotę go rozszarpać. Poszłam
do łazienki, wzięłam zimny prysznic i poczułam się o wiele lepiej, choć głowa
jeszcze mnie bolała. Zostawiłam włosy żeby same wyschły i zrobiłam lekki
makijaż. Przebrałam się w krótkie dżinsowe spodenki i bluzkę z krótkim
rękawkiem. W pokoju czekał na mnie Branodn z tabletką i wodą. Wzięłam to i
przełknęłam popijając.
Spojrzałam na zegarek. 13:48.
- Musisz już iść, mój brat
powinien zaraz być i ma cię nie widzieć.
Wypchnęłam go z pokoju z
mojego pokoju i dalej w stronę schodów.
- Spokojnie, umiem chodzić i
wiem gdzie są drzwi – czy on musi się cały czas śmiać? Buzia go od tego nie
boli? W końcu wyszedł z domu.
****
Cieszę się, że są osoby, które czytają mojego bloga. Jeżeli jest was więcej, proszę zostawcie coś po sobie. Wtedy mam pewność, że są osoby, którym naprawdę podoba się to co piszę. Nie musi być to wiele, wystarczy krótki komentarz, nie musicie się rozpisywać.
Mam nadzieję, że podoba się to co piszę :))) Pozdrawiam moich czytelników :** :D