środa, 26 września 2012

Zahipnotyzowana cz 12


Rozdział XII
Na miejsce dojechaliśmy szybko. Wychodząc z auta usłyszałam jeszcze – Baw się dobrze – chórem wypowiedziane przez chłopaków. Zaśmiałam się i odpowiedziałam – Wy też chłopaki – i odjechali w swoją stronę. Weszłam na podwórko domu, gdzie od razu wypatrzyła mnie Jane,
- Sophie! – wykrzyczała i podbiegła do mnie. Wyglądała ślicznie. Jej rude włosy opadały na blade ramiona. Miała zieloną sukienkę co z jej włosami komponowało się świetnie. Do tego czarne szpilki.
- Jane, kochana pięknie wyglądasz – pocałowałam ją w policzek na powitanie
- Kobieto, popatrz na siebie – przerwała na chwilę i zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu – ty to dopiero wyglądasz. Cholera, chcę mieć twoją urodę.
- Weź nie przesadzaj. Obie pięknie wyglądamy. Zobaczysz. Będziemy dzisiaj rządzić na imprezie – zaśmiałam się i ruszyłyśmy do środka. Wszędzie było mnóstwo ludzi. Na zewnątrz, przed drzwiami w środku.
- Wow, to będzie naprawdę wielka impreza – odezwała się Jane.
Podszedł do nas gospodarz imprezy – Cześć dziewczyny. Mam nadzieję, że dobrze się będziecie bawić. Po prawej stronie macie bar, a po lewej przekąski, bierzcie co chcecie. Na pewno się jakoś odnajdziecie. Ja teraz spadam do innych. Narka piękne – i poszedł.
- Pa Alex – zawołałyśmy jednocześnie.
- To co, idziemy się bawić? – zapytała Jane – Ale najpierw trzeba się napić czegoś mocniejszego.
Przy barze zamówiłyśmy sobie jakieś drinki. Jane poszła tańczyć, a ja jeszcze chwilę siedziałam przy barze.
- No cześć Sophie – usłyszałam znajomy głos.
- Hej Brandon – zmierzyłam go wzrokiem. Miał na sobie ciemne dżinsy podobne do rurek, ale trochę luźniejsze, do tego szara koszula z białym kołnierzykiem. Nie powiem wyglądał ładnie.
- No widzę postarałeś się, żeby poprawić „ideał” – zaakcentowałam ostatnie słowo i szeroko się uśmiechnęłam.
- Wiesz masz racje. Ale ty też nie wyglądasz źle. Posłuchałaś mojej rady co do sukienki. Można powiedzieć, że mi dorównałaś – pokazał ząbki.
- Ej, a tak w ogóle to skąd wiedziałeś o tej sukience, przeciez była schowana?
- No wiesz jak mi się nudziło, to sobie przeglądałem twoje szafy, czasami szafeczki. A co to tego. Masz bardzo ładną bieliznę – ostatnie zdanie szepnął mi do ucha.
- Zboczeniec- odpowiedziałam. – No ale skoro już tu jesteś, to możesz się ze mną napić – zamówiliśmy coś, a później wyszłam na parkiet. Razem z Jane tańczyłyśmy prawie cały czas. A jak nie tańczyłyśmy to chodziłyśmy do baru. Po północy już byłyśmy trochę odurzone alkoholem.

Z punktu widzenia Brandona
No nieźle, ta mała się upiła.
- Brandon, nawet nie wiesz jak cię kocham – podeszła do mnie Sophie i zaczęła coś gadać. Jest już po 2, zawiozę ją do domu, bo jak się jeszcze napije trochę alkoholu, to mi tu padnie.
- Chodź już do domu – popatrzyłem na nią przytulającą się do Jane. – Ją też bierz – przecież nie mogę jej najlepszej przyjaciółki zostawić w takim stanie.
- Już, już, tylko jeszcze jedna kolejka – powiedziała Sophie.
- O nie, nie. Nie mam zamiaru was nieść do auta. Chodźcie. – no, musze przyznać, że one śmiesznie wyglądają. Rano będę miał z nich ubaw. Posadziłem je w aucie i ruszyliśmy. Jane jakimś cudem zawiozłem do domu. Później ruszyliśmy do domu Sophie. Wychodząc z auta rzuciła się na mnie i zaczęła całować – Kocham cię, wiesz?
- Taa, oczywiście – zacząłem się śmiać i po cichu zaniosłem ją do jej pokoju, bo ona to by całą okolicę obudziła w takim stanie. W swoim pokoju znowu zaczęła mnie całować. Jutro to się z niej pośmieje. Coś tam bełkotała, ale w końcu się ode mnie oderwała.
- To ty mnie nie kochasz? – zrobiła minę zbitego psa. Zaśmiałem się.
- Lepiej się połóż, bo nie najlepiej z tobą – posłuchała mnie, ale wcześniej rozebrała się do samej bielizny. Ale jutro będę się z niej śmiała. Położyła się pod kołdrę. – Połóż się koło mnie – powiedziała robiąc słodkie oczka.
- Oj, jutro będziesz tego żałować – zaśmiałem się. Przebrałem się w spodnie dresowe, które wcześniej zostawiłam u Sophie. Tak jak chciała położyłem się obok niej. Byłem ciekawy jej miny, jak mnie rano zobaczy obok. Po chwili zauważyłem, że już spokojnie oddycha, zasnęła.

Sophie
Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Chciałam wstać z łóżka – Cholera – zasyczałam, bo głowa mi pękała. Rozejrzałam się po pokoju – Jak się tu znalazłam. Nic nie pamiętam.
Nagle zobaczyłam obok siebie leżącego, rozbawionego Brandona.
Mimo bólu zeskoczyłam z łóżka. Ale pożałowałam tego, bo byłam w samej bieliźnie. Znowu wskoczyłam do łóżka i zakryłam się kołdrą.
- Co ty tu robisz? – zapytałam zdenerwowana.
- A co? Nie pamiętasz wczorajszej nocy?
CO? Przecież nie mogłam się z nim przespać. Co z tego. Że nie jestem dziewicą. Nie śpię z kim popadnie. Brandon widząc moją minę powiedział – Spokojnie, do niczego nie doszło. Chociaż powiem ci, że bardzo tego chciałaś. Wiesz, nieźle całujesz – zaśmiał się. Odetchnęłam z ulgą. – Masz szczęście – powiedziałam – Ale jak ja się tutaj znalazłam? I co z Jane?
- Taa, widzisz gdyby nie ja, obie nie dotarłybyście do domu. Musiałem was odwieźć.. Masz szczęście, że na wampiry nie działa alkohol.
- Dobra dzięki. Ale możesz już wyjść, bo chciałam się jakoś ogarnąć. I mógłbyś mi coś przynieść na ten cholerny ból głowy skoro już tu jesteś – powiedziałam z grymaśna miną.
- Spokojnie, już cię widziałem w samej bieliźnie – zaśmiał się.- Ale spoko, przyniosę jakąś tabletkę i wodę, bo pewnie cię suszy – wychodząc dodał. – Ale wiesz śmiesznie wyglądasz i zachowujesz się po pijaku – i wyszedł. Miałam ochotę go rozszarpać. Poszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic i poczułam się o wiele lepiej, choć głowa jeszcze mnie bolała. Zostawiłam włosy żeby same wyschły i zrobiłam lekki makijaż. Przebrałam się w krótkie dżinsowe spodenki i bluzkę z krótkim rękawkiem. W pokoju czekał na mnie Branodn z tabletką i wodą. Wzięłam to i przełknęłam popijając.
Spojrzałam na zegarek. 13:48.
- Musisz już iść, mój brat powinien zaraz być i ma cię nie widzieć.
Wypchnęłam go z pokoju z mojego pokoju i dalej w stronę schodów.
- Spokojnie, umiem chodzić i wiem gdzie są drzwi – czy on musi się cały czas śmiać? Buzia go od tego nie boli? W końcu wyszedł z domu.
 ****
Cieszę się, że są osoby, które czytają mojego bloga. Jeżeli jest was więcej, proszę zostawcie coś po sobie. Wtedy mam pewność, że są osoby, którym naprawdę podoba się to co piszę. Nie musi być to wiele, wystarczy krótki komentarz, nie musicie się rozpisywać. 
Mam nadzieję, że podoba się to co piszę :))) Pozdrawiam moich czytelników :** :D

9 komentarzy:

  1. to jest bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Super fajnie sie czyta i ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  4. opowiadania-sny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zupełnie przypadkowo trafiłam na twojego bloga szukając inspiracji (sama coś tam tworze) i jak dla mnie 10/10. Inteligentne przejscia, barwne dialogi, postać Brandona- masterpiece ;) wysteluja co prawda pewne potocyzmy ale calokształt naprawdę świetny! Oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne, idę dalej ;)

    http://trupiamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo spodobał mi się Twój blog . Trafiłam na niego przypadkiem , poszukując fajnych opowiadań . Rozdziały są ciekawe i momentami śmieszne . Podziwiam Twój talent i mam nadzieję , że będziesz pisała inne opowiadania , które również mnie zaciekawią :) . Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń