Rozdział
XXVI
Gwiazdy piknie lśniły na bezchmurnym niebie. Można było dostrzec
przeróżne konstelacje gwiezdne. Można by powiedzieć, że przez świecące gwiazdy
i księżyc wydawało by się, że jest jasno. Odbijały się od spokojnego morza. W
uszach brzmi dźwięk napływających fal. Zapatrzyłam się na ten widok.
- Zaraz się zbieramy – odezwała się Jane będąca w ramionach Liama.
Ślicznie razem wyglądali. Pasowali idealnie. Ona siedziała pomiędzy jego nogami
opierając się o jego tors, razem oglądając gwiazdozbiory. Tak szczerze, to
czasami jej nawet zazdroszczę, że jest taka szczęśliwa. Ma swojego „księcia”.
Jak to śmiesznie brzmi. Tworzą idealną parę. Mimo że czasami ich mizianie się i
czułości mogą doprowadzić do szału, można im zazdrościć szczęścia. Jane
wypiękniała, cały czas się uśmiecha. Nawet jeśli czasami myślami jest gdzieś
indziej (mam na myśli Liama) i mnie nie słucha, to nadal ją kocham.
- Jakie plany na najbliższe dni – zapytałam przerywając przyjemną
ciszę. Opierałam się o ramię Scotta, siedząc obok niego na leżaku. Liam z Jane
siedzieli na leżaku obok, a Brandon i Tom
naprzeciwko nas.
- Jutro po południu jedziemy zwiedzać miasto, ranek i wieczór mamy
wolny – uśmiechnął się do mnie Tom.
- No to akurat ranek spędzimy na spaniu – przeciągnęłam się
odwzajemniając uśmiech.
- Dla twojej wiadomości rano masz trening – moją przyjemną wizję
spania przerwał Brandon. Jęknęłam.
- Jane, proszę pomórz – zwróciłam się do przyjaciółki. Ta
zachichotała i wzruszyła ramionami w geście bezradności. Zmierzyłam ją
wzrokiem, nawet ona jest przeciwko mnie.
- Zdrajczyni – zwróciłam wzrok na Toma. Uśmiechnęłam się słodko.
- Na mnie nie licz. Mnie rano nie wyciągniesz z łóżka –
wyobraziłam sobie budzenie go i aż się zaśmiałam. Westchnęłam.
- No niech mi ktoś pomorze !!! – załamałam ręce.
- Sory, to twój trening – zarechotał Scott, za co dostał ode mnie
w ramię.
- No wiesz ty co? – pokazałam swoje oburzenie, ale zaraz się
zaśmiałam widząc uśmiechniętych przyjaciół. – No ale tak na poważnie. Brandon –
zwróciłam się do niego. – Odpuść mi, chociaż jutro – spojrzałam na niego
błagalnym wzrokiem.
- Nie przekonujesz mnie – udał myślącego gładząc swój podbródek.
- No proszę, proszę!! Proszę!! – zrobiłam słodkie oczka.
- Mam warunek – jest! Dał się przekonać.
- No dawaj – uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie odpuszczę ci jutrzejszego treningu – mój uśmiech trochę
zmalał. – Nie będziesz ćwiczyć rano, ale wieczorem i to ze mną – uśmiechnął się
triumfalnie. Widać, że był dumny ze swojego pomysłu.
Hmm… Muszę się dokładnie zastanowić. Z nim nie będzie łatwo. Pewnie
na złość zrobi straszny trening.
- Mam się bać? – zapytałam przygryzając.
- Uuuu – reszta towarzystwa się zaśmiała. – No to współczuje ci
Soph – powiedział Liam. Zmroziłam go wzrokiem, na co się zaśmiał.
- Jak chcesz, to możesz się bać – wyszczerzył się Bran.
- Ymmm – zamknęłam oczy. – Zgadzam się – wydusiłam z siebie.
- No to masz przesrane – oznajmił mi Liam.
- Taa, dzięki za wsparcie – odparłam sarkastycznie.
- Służę na przyszłość – wyszczerzył się do mnie.
- Jutro ci powiem, o której zaczynamy trening – zaśmiał się
Brandon.
- No ok – wymusiłam uśmiech.
- A teraz ludzie – głos zabrał Tom. – Zbieramy się! Czas zacząć
zabawę! – wyszczerzył się. Scott wstał i pomógł to zrobić także mnie. Po chwili
już wszyscy byliśmy w drodze do klubu. Na szczęście mieliśmy niedaleko. Na
samym przodzie szedł Brandon wraz ze Scottem, za nim ja z Tomem, a za nami
nasze gołąbeczki.
- Jakieś plany na najbliższe dni – zapytał Tom.
- Chyba takie same, jak twoje – zaśmiałam się. – No wiesz, dużo
słońca, zwiedzanie, pływanie, imprezowanie i odpoczywanie – wyszczerzyłam się.
- Widzę, że nasze plany są podobne – poruszył zabawnie brwiami.
- No kto by się spodziewał – wybuchliśmy śmiechem.
Chłopcy z przodu odwrócili się i przyglądnęli się nam.
- Z główką wszystko dobrze?– zapytał Brandon przenikając mnie i
Toma badawczym, lecz dziwnym wzrokiem.
- W jak najlepszym – uśmiechnęłam się powstrzymując kolejną dawkę
śmiechu. Jeszcze raz spojrzeli na nas i odwrócili się.
Zaśmialiśmy się.
- Jejku, ja jeszcze się niczego nie napiłam, ani nic, a bawię się
genialnie! – zachichotałam. Miałam jakąś głupawkę.
- No to jest nas dwoje – Tom objął mnie ramieniem i szliśmy dalej
śmiejąc się. Co jakiś czas widziałam ukradkowe spojrzenia rzucane na nas ze
strony Brandona. Nie wiedziałam o co mu chodzi więc się nie przejmowałam. Po
kolejnych 5 minutach byliśmy już na miejscu. Muzykę można było usłyszeć już z
daleka. Przed klubem było mnóstwo ludzi.
- Wow, to musi być naprawdę znany klub – wyszczerzyła się Jane.
- No to czas na zabawę – wykrzyczałam równocześnie z Liamem.
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy w stronę wejścia. Po kilku minutach stania w
kolejce weszliśmy do budynku. Mimo ogromnej ilości ludzi wcale nie było tłoku.
Może dlatego, że klub mieścił się w ogromnym dwupiętrowym budynku. My zostaliśmy
na dolnym.
- No to teraz trzeba rozkręcić tę zabawę – odezwał się Scott i
wyciągnął w moją stronę rękę.
- Czy będę miał zaszczyt wraz z tobą rozkręcić tą nudę – zapytał z
wielkim uśmiechem.
- Ależ oczywiście! – wyszczerzyłam się i ruszyliśmy rozruszać towarzystwo.
Zaczęliśmy szaleć. Scott był genialnym tancerzem. Chyba nie wspomniałam, że
ćwiczy różne style. Ja też do niedawna chodziłam więc świetnie się zgrywaliśmy.
Obok nas pojawili się Liam z Jane. Po chwili parkiet zrobił się pełny.
Zobaczyłam Brandona tańczącego z jakąś dziewczyną. Nie powiem, może i była
ładna, ale jej sukienka ledwo co zasłaniała. Nie rozumiem takich dziewczyn. Ja
bym lepiej wyglądała na jej miejscu. Niee… ja tego nie powiedziałam. Odwołuje.
Chciałabym być na jej miejscu. Uspokój się Sophie!! Piosenka się skończyła.
- Idziemy się napić – zapytałam Scotta, kończąc taniec.
- Jasne, chodź – podeszliśmy do baru. Zamówiłam sobie jakiegoś
kolorowego drinka. Rozglądnęłam się po Sali. Nigdzie nie widziałam Toma. Za to
pozostała trójka bawiła się świetnie. Wokół tańczącego Brandona zgromadziła się
garstka dziewczyn. Jedne były ładniejsze drugie nie. Za to z tego co
zauważyłam, Liam wcale nie miał mniejszego brania. Dziewczyny z zazdrością
spoglądały na Jane. A ona nie zwracała na nie uwagi. Z resztą chłopak też nic
sobie nie robił z tego, że jakieś inne dziewczyny na niego patrzą.
Popatrzyłam na Scotta. Obserwował dokładnie klub. Nagle jakaś
naprawdę ładna dziewczyna podeszła do niego.
- Hej, masz może ochotę zatańczyć? – powiedziała po angielsku.
- Oczywiście, zapraszam – złapał ja za rękę i ruszyli na środek
parkietu. W między czasie Scott puścił do mnie oczko, a ja podniosłam kciuki w
górę i się wyszczerzyłam.
- Co tak siedzisz? – usłyszałam obok siebie. Stał tam Tom.
- Jakaś laska zabrała mi towarzysza – wskazałam na tańczącego
blondyna.
- To może ty masz ochotę towarzyszyć mi w tańcu? – zapytał uroczo
się uśmiechając.
- Z wielką przyjemnością, tylko dokończę – wskazałam na mojego
drinka.
- Ok
- A ty gdzie byłeś, jak cię nie było – zagadnęłam go.
- A wiesz, tu i tam.
- Przyznaj się, że masz niezłe branie – szturchnęłam go w ramię.
- Nie zaprzeczę z grzeczności.
- Jaki ty jesteś skromny.
- A dziękuję, dziękuję.
- Zauważyłam, że nasi mają coś, co tutejsze dziewczyny nieźle
przyciąga – uśmiechnęłam się i dokończyłam mój napój. – Gotowa.
- No to chodź – złapał mnie w pasie. Właśnie włączyli wolną
piosenkę.
- Chodź – przyciągnął mnie blisko do siebie. Uśmiechnęłam się do
niego.
- Ale trafiliśmy – zaśmiałam się.
- Nie podoba się? – uniósł brwi.
- Nie. Jest dobrze – moją głowę położyłam na jego ramieniu. On
objął mnie. Zaczęliśmy tańczyć. Świetnie się z nim czułam. Był miły, zabawny,
przystojny. Był świetnym chłopakiem, ale. No właśnie: ale. Czegoś mu brakowało.
- Nad czym tak myślisz – zapytał.
- A o niczym specjalnym.
Piosenka się właśnie skończyła, a zaczęła szybsza. Świetnie się
bawiłam.
- Padam – oznajmiłam i ruszyłam do stolika, przy którym zobaczyłam
przyjaciół. Zauważyłam, że Toma złapała jakaś dziewczyna. Zaśmiałam się pod
nosem i usiadłam na sofie.
- Świetna zabawa – uśmiechnął się Scott.
- Ooo tak, zdecydowanie udane uczczenie naszego przyjazdu.
Siedziałam obok Brandona. Dalej Scott, Jane i Liam.
- Idziemy tańczyć – oznajmił Liam i razem z rudzikiem poszli na
parkiet.
- Z tobą jeszcze nie tańczyłem – powiedział Brandon.
- No właśnie Soph, idź zatańczyć z Brandonem – wywróciłam oczami.
- Ok, zgadzam się – podałam mu rękę. Widziałam zazdrosne
spojrzenia innych dziewczyn.
- No to teraz czas na twój najlepszy taniec w życiu – spojrzałam
na niego z politowaniem. Akurat szła szybka piosenka. Jezuu, jak on dobrze
tańczy!! Aż wstyd się przyznać, ale miał rację.
- Dobra, przyznaję ci rację – powiedziałam po skończonym tańcu.
- Ha! Wiedziałem!- wyszczerzył się.
- Gdzie ty się tak nauczyłeś tańczyć – zapytałam lekko zdziwiona,
bo tak szczerze, jeszcze nigdy nie tańczyłam z kimś takim.
- No wiesz, jak się nie ma co robić w życiu, które w moim
przypadku będzie bardzo długie, to trzeba się czymś zajmować – uśmiechnęłam się
do niego. Powiem szczerze, czułam się z nim wspaniale. Mimo że czasami był
wkurzający, to polubiłam go. Wróciliśmy do stolika. Akurat wszyscy siedzieli.
- Idealnie się dobraliście – zachichotała Jane.
- Hmm?? – nie wiedziałam o co jej chodzi.
- No w sensie, że jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak dobrze
tańczył. Tworzycie idealną parę – posłała mi uśmiech.
Zrobiłam minę w stylu AYFKM (od aut. Nie chcę mi się tego całego
pisać ;p).
- Taaa jasnee – odpowiedziałam.
- Ale..
- Nie – przerwałam jej. – Która godzina? – zapytałam zmieniając
temat.
- Przed 3 – oznajmił Liam.
- Serio? Ale ten czas szybko leci. Zbieramy się. Jutro będzie
męczący dzień – zapytałam ich.
- Zgadzam się – odpowiedziała Jane.
- Dobra, chodźcie – powiedział Scott. Wyszliśmy z klubu.
Postanowiliśmy przejść trasę przez plażę. Na niebie lśniło miliony gwiazd.
Razem z Jane szłyśmy na przodzie i cały czas się śmiałyśmy.
- W końcu mam dla siebie – powiedziałam obejmując ją ramieniem.
Zaśmiała się.
- I ty mi nie wyjeżdżaj z takimi tekstami jak w klubie – odparłam
po chwili i spojrzałam na nią.
- No co? – zrobiła niewinną minę. – Nie mogłam się powstrzymać.
- To zacznij się powstrzymywać – zaśmiałam się.
- No, ale wy tak do siebie pasujecie!- westchnęła. – Nie rozumiem
was.
- Jane, proszę się!
- Dobra, dobra. Już kończę temat – uśmiechnęłam się do niej.
- Cieszę się, że cię mam – powiedział po chwili mój rudzielec.
Popatrzyłam na nią pytająco.
- Jesteś idealną przyjaciółką. Pomogłaś mi z Liamem, wytrzymywałaś
te moje wzdychania do niego. Kocham cię – przytuliła mnie.
- Ja ciebie też – odwzajemniłam uścisk. – Ale ty też jesteś
idealną przyjaciółką. Chodź do chłopaków, bo się na nas dziwnie patrzą.
***
Przepraszam za długą przerwę, ale ja też mam swoje prywatne życie i szkołę. Nie dam rady regularnie dodawać nowych rozdziałów. Dodaję jedynie wtedy, kiedy mam czas i wenę. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :D Pozdrawiam i dziękuję za komentarze ;***
Ja osobiście nie mam ci za złe tej przerwy między notkami. Inni również powinni uszanować to, że masz własne sprawy i nie możesz poświęcić całego czasu na bloga.
OdpowiedzUsuńNotka świetna. Odkrywamy taneczną stronę Brandona. Oj, jak ja bym chciała z nim zatańczyć... Dobra, fantazje na bok;D. Tylko o co może chodzić z tymi spojrzeniami, które rzucał w stronę Soph? Ach, ja wiem, wiem! Jeszcze tylko dowiedzieć się, czy mam rację i będę w niebie:D. Jezu, w tej Hiszpanii naprawdę musi brakować przystojnych facetów, skoro wszystkie laski rzucały się na nich... Może wydarzy się coś na tym treningu? Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia.
Życzę mnóstwa weny!
Buźka:*
doskonale Cię rozumiem :) dobrze, że w ogóle dodajesz rozdziały, a nie np. zawiesiłaś :)
OdpowiedzUsuńBrandon-tancerz *_* Boże ja chcę takiego chłopaka jak Brandon ^_^ strasznie ma dużo talentów jak na chłopaka :) ale wcale mi to nie przeszkadza :) no, ale czyżby za tymi spojrzeniami na Soph i Toma kryła się zazdrość? oby tak, to może ma tym ich wieczornym treningu coś się wydarzy i w końcu będą razem jako para :D
czekam na kolejny genialny rozdział! ;**
Rozumiem cię ostatnio ciągle nam testy dają, nie mam tygodnia w którym nie ma 3 testów + jakieś kartkówki. Nie mogę się doczekać soboty. Co do rozdziału super mam nadzieję, że coś zacznie się więcej dziać między Sophie a Brandonem. Pozdrawiam i zachęcam do udziału w naborze do mojego opowiadania, wszystko pod notką pt. Nabór
OdpowiedzUsuńKażdy żyje swoim życiem z przerwami na prowadzenie bloga:) wybaczamy. Aczkolwiek czekałam z niecierpliwością na następny post. Brandon i Soph tak jawnie mówią o treningach? A z sumie może to i lepiej, w przeciwnym razie narazili by się na dziwne podejrzenia wśród znajomych;) czekam oczywiście na następne.
OdpowiedzUsuńA i tak na marginesie, pisałam w poprzednim komentarzu, iż nie posiadam bloga. To prawda, jednak od pewnego czasu współprowadzę jednego i moja przyjaciółka bardzo by była wdzięczna za odwiedzenie i komentowanie w miarę możliwości. www.wiezirodzinne.blogspot.com zapraszam.
Mało autorów blogów dodaje rozdziały regularnie. Zazwyczaj tak dzieje się tylko wtedy, gdy mają już napisane całe opowiadanie albo gdy na siłę piszą kolejne rozdziały, żeby tylko dodać je w terminie. Większość musi czekać na przypływ kapryśnej weny, z którą nigdy nic nie wiadomo, a poza tym szkoła i różne inne sprawy często pochłaniają mnóstwo naszego czasu.
OdpowiedzUsuńTrochę mi głupio, że praktycznie nie komentuję Twoich rozdziałów, kiedy na swoim blogu pod każdym kolejnym postem mogę znaleźć Twój komentarz. Czytam jednak cały czas Twoje opowiadanie, po prostu często zapominam czy też nie mam czasu na komentowanie. Ale postaram się poprawić.
Jak dla mnie to tylko kwestia czasu kiedy główna bohaterka wreszcie będzie z Brandonem. Wyraźnie widać, że tych dwoje ma się ku sobie, poza tym Brandon jest moją ulubioną postacią z tym całym jego nieznośnym charakterem. Ciekawa jestem, kiedy Sophie przyzna wreszcie przed samą sobą, że Brandon zawrócił jej w głowie...
Pozdrawiam.
Świetne :D Nie mamy ci tego za złe... mam nadzieje że kolejny rozdział dodasz jak najszybciej.. :D nie moge sie doczekać
OdpowiedzUsuń-Alanna
To jest niesamowite! Aż brakuje mi słów... :) nie mogę przestać się zastanawiać co będzie dalej! xD ale mimo wszystko czuje pewien niedosyt... chodzi o to, że w gruncie rzeczy to chyba powieść fantasy, no nie? :) a tej dziewczynie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo! więc niech stanie się coś co wywróci jej świat do góry nogami, niech chociaż na chwile znajdzie się w sytuacji bez wyjścia, w której będzie musiała zaryzykować życie :D przydało by się trochę akcji związanej z tym o czym pisałaś wcześniej :D nie miałam tutaj na celu obrażenia Cię, bo być może ty widzisz to inaczej i masz jakieś inne pomysły na tą powieść :) w każdym bądź razie jest git! :P - Lexi
OdpowiedzUsuńDziękuję, że napisałaś, co sądzisz o moim opowiadaniu i co byś chciała, żeby w nim było. Jeżeli chodzi o akcje, to właśnie niedługo ma się taka pojawić. Już od pewnego czas wymyślam ten moment :D Cieszę się, że podsuwasz swoje przemyslenia i pomysły :D
Usuń