Rozdział XIV
Muszę wyglądać wystrzałowo.
Nalałam sobie do szklanki wodę i poszłam z tym do swojego pokoju. Wyciągnęłam
swój nowy nabytek i wyłożyłam na łóżku. Buty (czarne szpilki z platformą)
położyłam przy łóżku pod sukienką. Była 17, czas się zbierać, bo znając mnie
zbieranie się zajmie mi dużo czasu. Poszłam do łazienki i nalałam sobie dużo
wody do wanny i zrobiłam wielką pianę. Do tego dodałam jeszcze relaksujące
olejki. Weszłam do wanny i zaczęłam się odprężać, Posiedziałam tak jakieś 40
min, aż woda nie zrobiła się zimna. Ubrałam się w jakieś świeże dresy i wyszłam
z łazienki do pokoju. Następnie zbiegłam na dół do kuchni. Siedział tam akurat
mój braciszek.
- Witaj solenizantko –
ukłonił się.
- Witaj bracie solenizantki –
również się ukłoniłam ale nie aż tak nisko jak to zrobił Jason. Wybuchnęliśmy
śmiechem.
- No młoda ja się zbieram, bo
muszę pomóc w dopracowaniu twojej imprezy. Jak myślisz, kto pomógł w
organizacji? Hm.. – zrobił śmieszną minę i zachichotałam.
- Ok, mam nadzieję, że
wszystko będzie idealne – zaśmiałam się z niego.
- Ta, oczywiiiście –
przedłużył literę i, żeby podkreślić swój sarkazm.
- No idź już, bo nie zdążysz
się wyrobić – wzięłam jeszcze pojemnik z truskawkami i pobiegłam na górę do
swojego pokoju.
Zjadłam owoce w spokoju. Zerknęłam
owoce w spokoju. Była już 18:05. Jejku trzeba się zbierać. Wbiegłam do łazienki
i umyłam zęby. Następnie umalowałam się. Zrobiłam smokey eyes. Następnie
zabrałam się za fryzurę. Moje falowane włosy pokręciłam w idealne loki i
gdzieniegdzie powpinałam wsuwki. Następnie ostrożnie Włożyłam na siebie moją
sukienkę. Widząc, że na zegarku wybiła 18:45 zbiegłam na dół ze szpilkami w
ręce i kopertówką w drugiej. Buty ostrożnie postawiłam w korytarzu przed
drzwiami wyjściowymi. Weszłam do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice.
- Wyglądasz przepięknie –
powiedzieli równocześnie, gdy mnie ujrzeli. Uśmiechnęłam dumna ze swojego
wyglądu. Wyglądałam super, mogę to sobie przyznać.
- Mam nadzieję, że będziesz
się bawić świetnie, twój brat i przyjaciele się postarali.
- Na pewno będzie świetnie –
powiedziałam, ale zaraz ruszyłam do drzwi bo ktoś do nich zadzwonił.
Otworzyłam je. Za nimi stał
Brandon. Uśmiechnął się na mój widok.
- No, no, no nasza mała się
postarała – nie powiem on też nie wyglądał najgorzej. Jak zawsze na luzie. Miał
na sobie czarne spodnie a’la rurki do tego błękitną koszulę z białym
kołnierzykiem. Włosy jak zwykle miał rozproszone. Ale to nadawało mu tylko
uroku.
- Jak widzę, nasz organizator
też – dodałam.
- No dobra, zbieraj się, w
końcu nasza królowa musi się kiedyś pojawić na swoim balu – nie skomentowałam
tylko pobiegłam po torebkę, pocałowałam rodziców w policzek na pożegnanie i
ubrałam moje szpileczki.
- Gotowa – zakomunikowałam
wesoło.
- No to zapraszam – użyczył
mi swojego ramienia i przeszliśmy przez próg domu. Na drodze zauważyłam wielką
czarną limuzynę. Wytrzeszczyłam oczy. Brandon spokojnie ciągnął mnie za sobą w
stronę auta. Z przody wysiadł kierowca. Otworzył nam drzwi i weszłam pierwsza,
a tuż za mną wszedł Brandon.
- I jak się podoba? –
zapytał.
- Wow – tylko tyle mogłam z
siebie wydusić.
- Ha! Wiedziałem, że będzie
ci się podobać.
- No nieźle, skąd to
wytrzasnąłeś? – zapytałam, gdy odzyskałam głos.
- No wiesz, ma się ten urok i
te znajomości – zaśmiał się. Ja już nic więcej nie powiedziałam.
Po jakichś 10 min
dojechaliśmy na miejsce imprezy.
Szofer otworzył nam drzwi.
Brandon wyszedł pierwszy. Następnie podał mi rękę w znaku żebym po nią sięgnęła
i wyszła za nim.
- Madam – powiedział, ale
wiedziałam, że sobie robi jaja.
- Dziękuję, ależ z ciebie dżentelmen –
powiedziałam teatralnym głosem i uśmiechnęłam się jak na damę przystało.
Następnie Brandon użyczył mi
swojego ramienia i ruszyliśmy w stronę wielkiego domu. Gdy zobaczyłam ten
budynek to aż rozdziawiłam buzię. Przede mną stała wielka willa. Nagle Brandon
odwrócił głowę w moją stronę i zaczął się śmiać. No tak musiałam z tą miną
wyglądać świetnie. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
- CO? Ja nic nie mówię –
powiedział uśmiechając się.
Zamiast wchodzić przez główne
drzwi ruszyliśmy za willę. To co tam zobaczyłam przechodziło wszystko. Był tam
basen, a zaraz obok niego stały leżaki. Tu jest jak w raju. Wszędzie stali
ludzie. Niektórych nawet nie znałam, ale znając Brandona zaprosił jakichś
swoich znajomych i tak na mojej imprezie jest ogrom ludzi.
- Jej, ile ludzi –
powiedziałam dziwiąc się dalej.
- No wiesz twoi znajomi,
partnerzy znajomych no i jeszcze pozwoliłem sobie zaprosić swoich znajomych. No
wiesz tak do kompletu – uśmiechnął się dumnie.
- Taa, zauważyłam, że wielu z
nich nie znam.
- A to żaden problem. Zaraz
ci ich przedstawię a teraz chodź na środek – pociągnął mnie na środek sceny
znajdującej się obok basenu.
- Przybyła nasza
solenizantka, powitajmy ją gromkimi brawami – zawołał Brandon do wszystkich
ludzi. Usłyszałam głośne brawa.
Zaraz wszyscy zaczęli mi
śpiewać. W tłumie zdążyłam zauważyć mojego rudzika. Pomachała do mnie i
uśmiechnęła się do mnie. Zobaczyłam u jej boku Liama. Puściłam do niej oczko i
zaczęłam wyszukiwać w tłumie znajomych twarzy. Nie znałam 1/3 ludzi.
- No nieźle, dużo ludzi do
poznania – pomyślałam.
Ludzi przestali śpiewać. Podeszłam
do mikrofonu.
- Dziękuję wszystkim za śpiew i za to, że się tutaj zjawiliście –
uśmiechnęłam się i odeszłam. Razem z Brandonem zeszliśmy ze sceny a na nasze miejsce
weszła grupa muzyczna. Podbiegła do mnie Jane.
- No heeej – rzuciła mi się
na szyję.
- Cześć. Widzę, że masz
fajnego partnera – puściłam do niej oczko.
- Jakoś tak wyszło –
powiedziała niepewnie ale uśmiechając się przy tym. – Ale jak obiecałam mam coś
dla ciebie. Podała mi małe pudełeczku. W środku był śliczny wisiorek z
granatowym brylancikiem w środku. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i
przytuliłam ją mocno. Zauważyłam, że na jej szyi wisi podobny tylko jasno
niebieskim brylancikiem.
- Kocham cię – powiedziałam i
przytuliłam ją.
- Moja kochana –
odpowiedziała. – A teraz w ramach podziękowań zapraszam solenizantkę do tańca –
powiedziała z uśmiechem.
- To będzie dla mnie zaszczyt
– odpowiedziałam i zaśmiałyśmy się. Ruszyłyśmy na parkiet. Przetańczyłyśmy
razem z tańców. Następnie poszłam
odpocząć. Jane jeszcze została, bo podszedł do niej Liam.
Wiecie o co chodzi. Haha,
świetnie razem wyglądają. Tak naprawdę zmęczenie było tylko pretekstem żeby
zostawić ich samych. Odchodząc odwróciłam się jeszcze do Jane i poruszyłam
zabawnie brwiami. Uśmiechnęła się i wróciła do swoich „romansów”. Ja natomiast
ruszyłam do stoiska z napojami. Postanowienie, dzisiaj odpuszczam sobie
alkohol. Umiem bawić się bez, a na moich urodzinach postanawiam zachowywać się
przyzwoicie. Zaśmiałam się z samej siebie. Poprosiłam barmana o szklankę soku.
Z nikąd pojawił się Brandon.
- Witam kochanie, jak
obiecałem poznam cię z osobami, których nie znasz – powiedział.
- Ok, czekam ze
zniecierpliwieniem – wyprostowałam się na krześle i spojrzałam na Brandona. Po
chwili obok pojawiła się młoda dziewczyna o średniej długości ciemnych włosach
i ciemnych oczach. Obok niej stał
chłopak o zielonych oczach i i brązowych włosach ułożonych w artystycznym nieładzie. Nagle uświadomiłam
sobie, że znam ich imiona.
- Ty jesteś Carla? –
zapytałam. Nagle do mojej głowy napłynął natłok informacji o tej dziewczynie. Ile
ma lat, skąd jest itd.
Wszyscy na mnie patrzyli.
- To wy się znacie?- zapytał
Brandon.
- Raczej nie – powiedziałam niepewnie.
Sama nie wiedziałam co się ze
mną dzieje. Skąd ja znam jej imie i wszystkie informacje? Przecież nigdy nie
widziałam jej na oczy, a tym bardziej nie rozmawiałyśmy. Jak?
***
Dziękuję tym, którzy komentują to co ja tutaj piszę. Naprawdę to motywuje mnie do dalszej pracy nad tym opowiadaniem. Mam nadzieję, że z czasem będzie jeszcze więcej komentarzy, bo naprawdę chcę wiedzieć, że mam dla kogo pisać. A tym czasem zabieram się za kolejną cześć :)
Strój Soph
Strój Soph
Strój Jane
Naszyjnik Soph
Naszyjnik Jane
Carla
Zielonooki
Super blog :) ZAPRASZAM DO MNIE http://anetka4197.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńjej jej jej <3
OdpowiedzUsuńchcę następny no !
~Kaiss
kolejny świetny rozdział! serio wciągnęło mnie twoje opowiadanie! czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! dziękuję za komentarze u mnie! i twój blog czytać na pewno będę! :)
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz, to świetna historia, wciągnęła mnie,czekam na kolejne części ♥♥♥
OdpowiedzUsuńpowinnaś wydać książkę !!!!!!
OdpowiedzUsuńJuż miałam iść spać, a tu nagle taka Carla. Kim ona jest i skąd Soph wiedziała jak ma na imię?
OdpowiedzUsuńhttp://trupiamilosc.blogspot.com