sobota, 6 października 2012

Zahipnotyzowana cz. 14


Rozdział XIV

Muszę wyglądać wystrzałowo. Nalałam sobie do szklanki wodę i poszłam z tym do swojego pokoju. Wyciągnęłam swój nowy nabytek i wyłożyłam na łóżku. Buty (czarne szpilki z platformą) położyłam przy łóżku pod sukienką. Była 17, czas się zbierać, bo znając mnie zbieranie się zajmie mi dużo czasu. Poszłam do łazienki i nalałam sobie dużo wody do wanny i zrobiłam wielką pianę. Do tego dodałam jeszcze relaksujące olejki. Weszłam do wanny i zaczęłam się odprężać, Posiedziałam tak jakieś 40 min, aż woda nie zrobiła się zimna. Ubrałam się w jakieś świeże dresy i wyszłam z łazienki do pokoju. Następnie zbiegłam na dół do kuchni. Siedział tam akurat mój braciszek.
- Witaj solenizantko – ukłonił się.
- Witaj bracie solenizantki – również się ukłoniłam ale nie aż tak nisko jak to zrobił Jason. Wybuchnęliśmy śmiechem.
- No młoda ja się zbieram, bo muszę pomóc w dopracowaniu twojej imprezy. Jak myślisz, kto pomógł w organizacji? Hm.. – zrobił śmieszną minę i zachichotałam.
- Ok, mam nadzieję, że wszystko będzie idealne – zaśmiałam się z niego.
- Ta, oczywiiiście – przedłużył literę i, żeby podkreślić swój sarkazm.
- No idź już, bo nie zdążysz się wyrobić – wzięłam jeszcze pojemnik z truskawkami i pobiegłam na górę do swojego pokoju.
Zjadłam owoce w spokoju. Zerknęłam owoce w spokoju. Była już 18:05. Jejku trzeba się zbierać. Wbiegłam do łazienki i umyłam zęby. Następnie umalowałam się. Zrobiłam smokey eyes. Następnie zabrałam się za fryzurę. Moje falowane włosy pokręciłam w idealne loki i gdzieniegdzie powpinałam wsuwki. Następnie ostrożnie Włożyłam na siebie moją sukienkę. Widząc, że na zegarku wybiła 18:45 zbiegłam na dół ze szpilkami w ręce i kopertówką w drugiej. Buty ostrożnie postawiłam w korytarzu przed drzwiami wyjściowymi. Weszłam do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice.
- Wyglądasz przepięknie – powiedzieli równocześnie, gdy mnie ujrzeli. Uśmiechnęłam dumna ze swojego wyglądu. Wyglądałam super, mogę to sobie przyznać.
- Mam nadzieję, że będziesz się bawić świetnie, twój brat i przyjaciele się postarali.
- Na pewno będzie świetnie – powiedziałam, ale zaraz ruszyłam do drzwi bo ktoś do nich zadzwonił.
Otworzyłam je. Za nimi stał Brandon. Uśmiechnął się na mój widok.
- No, no, no nasza mała się postarała – nie powiem on też nie wyglądał najgorzej. Jak zawsze na luzie. Miał na sobie czarne spodnie a’la rurki do tego błękitną koszulę z białym kołnierzykiem. Włosy jak zwykle miał rozproszone. Ale to nadawało mu tylko uroku.
- Jak widzę, nasz organizator też – dodałam.
- No dobra, zbieraj się, w końcu nasza królowa musi się kiedyś pojawić na swoim balu – nie skomentowałam tylko pobiegłam po torebkę, pocałowałam rodziców w policzek na pożegnanie i ubrałam moje szpileczki.
- Gotowa – zakomunikowałam wesoło.
- No to zapraszam – użyczył mi swojego ramienia i przeszliśmy przez próg domu. Na drodze zauważyłam wielką czarną limuzynę. Wytrzeszczyłam oczy. Brandon spokojnie ciągnął mnie za sobą w stronę auta. Z przody wysiadł kierowca. Otworzył nam drzwi i weszłam pierwsza, a tuż za mną wszedł Brandon.
- I jak się podoba? – zapytał.
- Wow – tylko tyle mogłam z siebie wydusić.
- Ha! Wiedziałem, że będzie ci się podobać.
- No nieźle, skąd to wytrzasnąłeś? – zapytałam, gdy odzyskałam głos.
- No wiesz, ma się ten urok i te znajomości – zaśmiał się. Ja już nic więcej nie powiedziałam.
Po jakichś 10 min dojechaliśmy na miejsce imprezy.
Szofer otworzył nam drzwi. Brandon wyszedł pierwszy. Następnie podał mi rękę w znaku żebym po nią sięgnęła i wyszła za nim.
- Madam – powiedział, ale wiedziałam, że sobie robi jaja.
-  Dziękuję, ależ z ciebie dżentelmen – powiedziałam teatralnym głosem i uśmiechnęłam się jak na damę przystało.
Następnie Brandon użyczył mi swojego ramienia i ruszyliśmy w stronę wielkiego domu. Gdy zobaczyłam ten budynek to aż rozdziawiłam buzię. Przede mną stała wielka willa. Nagle Brandon odwrócił głowę w moją stronę i zaczął się śmiać. No tak musiałam z tą miną wyglądać świetnie. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
- CO? Ja nic nie mówię – powiedział uśmiechając się.
Zamiast wchodzić przez główne drzwi ruszyliśmy za willę. To co tam zobaczyłam przechodziło wszystko. Był tam basen, a zaraz obok niego stały leżaki. Tu jest jak w raju. Wszędzie stali ludzie. Niektórych nawet nie znałam, ale znając Brandona zaprosił jakichś swoich znajomych i tak na mojej imprezie jest ogrom ludzi.
- Jej, ile ludzi – powiedziałam dziwiąc się dalej.
- No wiesz twoi znajomi, partnerzy znajomych no i jeszcze pozwoliłem sobie zaprosić swoich znajomych. No wiesz tak do kompletu – uśmiechnął się dumnie.
- Taa, zauważyłam, że wielu z nich nie znam.
- A to żaden problem. Zaraz ci ich przedstawię a teraz chodź na środek – pociągnął mnie na środek sceny znajdującej się obok basenu.
- Przybyła nasza solenizantka, powitajmy ją gromkimi brawami – zawołał Brandon do wszystkich ludzi. Usłyszałam głośne brawa.
Zaraz wszyscy zaczęli mi śpiewać. W tłumie zdążyłam zauważyć mojego rudzika. Pomachała do mnie i uśmiechnęła się do mnie. Zobaczyłam u jej boku Liama. Puściłam do niej oczko i zaczęłam wyszukiwać w tłumie znajomych twarzy. Nie znałam 1/3 ludzi.
- No nieźle, dużo ludzi do poznania – pomyślałam.
Ludzi przestali śpiewać. Podeszłam do mikrofonu.
- Dziękuję wszystkim za  śpiew i za to, że się tutaj zjawiliście – uśmiechnęłam się i odeszłam. Razem z Brandonem zeszliśmy ze sceny a na nasze miejsce weszła grupa muzyczna. Podbiegła do mnie Jane.
- No heeej – rzuciła mi się na szyję.
- Cześć. Widzę, że masz fajnego partnera – puściłam do niej oczko.
- Jakoś tak wyszło – powiedziała niepewnie ale uśmiechając się przy tym. – Ale jak obiecałam mam coś dla ciebie. Podała mi małe pudełeczku. W środku był śliczny wisiorek z granatowym brylancikiem w środku. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i przytuliłam ją mocno. Zauważyłam, że na jej szyi wisi podobny tylko jasno niebieskim brylancikiem.
- Kocham cię – powiedziałam i przytuliłam ją.
- Moja kochana – odpowiedziała. – A teraz w ramach podziękowań zapraszam solenizantkę do tańca – powiedziała z uśmiechem.
- To będzie dla mnie zaszczyt – odpowiedziałam i zaśmiałyśmy się. Ruszyłyśmy na parkiet. Przetańczyłyśmy razem z  tańców. Następnie poszłam odpocząć. Jane jeszcze została, bo podszedł do niej Liam.
Wiecie o co chodzi. Haha, świetnie razem wyglądają. Tak naprawdę zmęczenie było tylko pretekstem żeby zostawić ich samych. Odchodząc odwróciłam się jeszcze do Jane i poruszyłam zabawnie brwiami. Uśmiechnęła się i wróciła do swoich „romansów”. Ja natomiast ruszyłam do stoiska z napojami. Postanowienie, dzisiaj odpuszczam sobie alkohol. Umiem bawić się bez, a na moich urodzinach postanawiam zachowywać się przyzwoicie. Zaśmiałam się z samej siebie. Poprosiłam barmana o szklankę soku. Z nikąd pojawił się Brandon.
- Witam kochanie, jak obiecałem poznam cię z osobami, których nie znasz – powiedział.
- Ok, czekam ze zniecierpliwieniem – wyprostowałam się na krześle i spojrzałam na Brandona. Po chwili obok pojawiła się młoda dziewczyna o średniej długości ciemnych włosach i ciemnych oczach.  Obok niej stał chłopak o zielonych oczach i i brązowych włosach ułożonych w  artystycznym nieładzie. Nagle uświadomiłam sobie, że znam ich imiona.
- Ty jesteś Carla? – zapytałam. Nagle do mojej głowy napłynął natłok informacji o tej dziewczynie. Ile ma lat, skąd jest itd.
Wszyscy na mnie patrzyli.
- To wy się znacie?- zapytał Brandon.
- Raczej nie – powiedziałam niepewnie.
Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Skąd ja znam jej imie i wszystkie informacje? Przecież nigdy nie widziałam jej na oczy, a tym bardziej nie rozmawiałyśmy. Jak?
***
Dziękuję tym, którzy komentują to co ja tutaj piszę. Naprawdę to motywuje mnie do dalszej pracy nad tym opowiadaniem. Mam nadzieję, że z czasem będzie jeszcze więcej komentarzy, bo naprawdę chcę wiedzieć, że mam dla kogo pisać. A tym czasem zabieram się za kolejną cześć :)

Strój Soph

Strój Jane


Naszyjnik Soph


Naszyjnik Jane


Carla


Zielonooki  


6 komentarzy:

  1. Super blog :) ZAPRASZAM DO MNIE http://anetka4197.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jej jej jej <3
    chcę następny no !
    ~Kaiss

    OdpowiedzUsuń
  3. kolejny świetny rozdział! serio wciągnęło mnie twoje opowiadanie! czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! dziękuję za komentarze u mnie! i twój blog czytać na pewno będę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem tu pierwszy raz, to świetna historia, wciągnęła mnie,czekam na kolejne części ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. powinnaś wydać książkę !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Już miałam iść spać, a tu nagle taka Carla. Kim ona jest i skąd Soph wiedziała jak ma na imię?

    http://trupiamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń