poniedziałek, 29 października 2012

Zahipnotyzowana cz. 22


Rozdział XXII

Już od kilku tygodni chodzę na ćwiczenia. Nie powiem coraz lepiej mi idzie. Wchodzenie na sam szczyt nie zajmuje mi już tyle czasu i nie zabiera wiele siły. Nauczyłam się kilku chwytów z różnych stylów walki. Brandon znał chyba wszystkie sztuki walki. Uczył mnie wszystkiego po trochę. Jestem pełna podziwu, ja chyba nigdy bym nie dała rady nauczyć się ich wszystkich. Jeśli chodzi o basen Byliśmy 2 razy. Nigdy nie wchodziłam głęboko. Brandon się z tego śmiał, ale szanował, co mnie bardzo dziwiło. Czasami nawet zdarzyło mu się mnie pochwalić, co w tych momentach robiłam minę taką, że śmiał się ze mną do końca zajęć. Dzisiaj była sobota, co oznacza zajęcia od rana. Nie cierpię tego… Spakowałam swoje rzeczy do torby i pojechałam z Brandonem na miejsce. Mieliśmy dzisiaj ćwiczyć sztuki walki. Nie powiem, niektóre ciosy wychodziły mi całkiem, całkiem.
- Gotowa poćwiczyć walkę – zapytał Brandon.
- Zawsze – pewnie odpowiedziałam.
- Co ty na to, żeby dzisiaj zrobić jakąś walkę? – zapytał zadowolony ze swojego pomysłu. – Co powiesz na pojedynek ze mną?
- Co? Przecież ja nie mam szans – powiedziałam w wyrzutem. – Ty umiesz chyba wszystkie style walki, a ja ledwo co kilka ciosów.
- Spokojnie. Dam ci trochę fory – po chwilo się poprawił. – Dużo fory – zaśmiał się.
- No dobra, tylko proszę cię nie zrób mi krzywdy – zrobiłam pozycję bojową.
- Gotowa ? – zapytał.
- Powiedzmy.
- No to zaczynamy.
Po chwili zaczęliśmy zadawać sobie ciosy. Moje były trochę nieudolne, ale od czasu do czasu udało mi się trafić. W pewnym momencie Brandon zadał mi cios, przez który upadłam, ale zdążyłam jeszcze się złapać Brandona, co poskutkowało nasz wspólny upadek. No niestety, ale nie przemyślałam jednej rzeczy. Teraz on leżał sobie na mnie i raczej nie wyglądał jakby miał ze mnie zejść. Boże jakie on ma piękne oczy. Znowu się w nich zatapiam. Nawet nie czułam jego ciężaru na sobie. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Były milimetry od siebie. Mój  oddech był nierównomierny. Mimo wszystko miałam ochotę zatopić swoje usta w tych pełnych ustach Brandona. Nagle poczułam coś na swoich wargach. To były usta Brandona, złożył pocałunek. Bez namysłu odwzajemniłam go. Zaczęliśmy się całować. Moje emocje brały nade mną górę. Pocałunek stawał się coraz namiętniejszy. Jego ręka powędrowała na moją talię. Dotyk działał na mnie jak narkotyk. Swoje ręce wtopiłam w jego lśniące włosy. Czułam się jak w niebie. Po dłuższym czasie musieliśmy się od siebie oderwać. Zaczęłam łapczywie nabierać powietrza. Mimo braku oddechu miałam ochotę znowu zatopić się w tych malinowych wargach.
- Wspominałem, że emocje wampirów są mocniejsze i wszystko odczuwamy mocniej. Ciebie to się chyba też tyczy – zaśmiał się schodząc ze mnie. Podał mi rękę abym też wstała.
- Nie powiem nieźle ci poszło. Masz coraz silniejsze ciosy – zaczął ze mną rozmawiać jakby nigdy nic. O co tutaj chodzi? Może to i lepiej.
- Dzięki- powiedziałam cicho.
- Myślę, że na dzisiaj wystarczy, wracamy – szybko się przebraliśmy w ubrania i pojechaliśmy do domu.
- Jutro jest niedziela i nie ma zajęć – o jeeest! Jak ja się cieszę. Od razu się wyszczerzyłam.
- No w końcu.
- No dobra wysiadaj – zatrzymał się. Weszłam do domu.
- Jestem – oznajmiłam swój powrót.
- Już? – moja mama była zaskoczona, w końcu wróciłam trochę wcześniej niż zwykle.
- A tak jakoś – uśmiechnęłam się.
- No to chodź szybko zjedz obiad – zawołała mnie, podążałam za pysznym zapachem. Szybko sobie nałożyłam. Był kurczak. Jej uwielbiam.
- Mamo, jesteś genialna. To jest pyszne – pochwaliłam ją. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Halo – szybko odebrałam.
- Soph! – usłyszałam moją przyjaciółkę Jane.
- Cześć – ucieszyłam się.
- Przychodź do mnie! – od razy postanowiła za mnie. Cała ona.
- No dobra, to zaraz, tylko zjem obiad i będę. Za jakieś 30 minut będę – powiedziałam śmiejąc się.
- No dobrze, dobrze. Tylko się spiesz.
- Jasne – rozłączyłam się. Szybko zjadłam mój obiad i poszłam się ogarnąć. Tak jak powiedziałam pod drzwiami Jane stałam po 30 minutach, gdyż nie miałam do niej daleko. Zapukałam do drzwi. Natychmiast stała przede mną roześmiana Jane.
- Wchodź szybko – wciągnęła mnie do środka.
- No już, już – poszłam za nią posłusznie.
- Zrobię nam gorącą czekoladę – wiedziała co jest dobre.
- No to mów mi o co chodzi?  - wiedziałam, że coś jest na rzeczy.
- Ale skąd ci to przyszło do głowy – powiedziała unikała mojego wzroku.
- Oj Jane, nie znam cię od wczoraj. Szybko mi opowiadaj * niecierpliwiłam się.
- No dobra. Wiesz ostatnio cały czas gadał z Liamem, ale to już wiesz. No i byliśmy dzisiaj na spacerze.
 No i – widziałam jak wybucha z niej pozytywna energia. – tak wyszło, że jesteśmy razem. Pocałował mnie!- piszczała jak szalona. Dołączyłam do niej. Zawsze wiedziałam, że Liam się jej podoba. Cieszyłam się z jej szczęścia.
- Gratuluję!- przytuliłam ją.
- Jestem w niebie.
- Oj Jane, Jane. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Teraz jeszcze ty sobie musisz kogoś znaleźć – dalej gadała swoje.
- Weź przestań.
- No ja ci serio mówię! No popatrz na tego Brandona. Nawet nie wiesz jak do siebie pasujecie – przekonywała mnie.
- No proszę cię. To jest tylko mój kolega. Między nami NIC NIE MA! – podkreśliłam te słowa.
 - No i mów jak do ściany – powiedziała do siebie.
- Ej!
- No kurde! Każdy uważa, że do siebie pasujecie!
- Ale ja tak nie uważam !
- No przyznaj się. Za długo cię znam – no przemów do jej rozumu. Dobra, może Brandon i jest przystojny i to bardzo, i ma śliczne oczy, w których się można zatopić. Ok. Sophie, bez przesady, aż  tak to on ci się nie podoba.
- No dobrze Jane. Przyznaję. Brandon jest przystojny, ale nie tylko ja tak uważam. Ty też. To nie oznacza, że się od razu zakochałam – bo tak chyba nie było. Co ja mówię? Na pewno się nie zakochałam.
- Jak tam chcesz.
- A teraz mi opowiadaj! – przerwałam tamten temat. – Kiedy się spotykasz z Liamem? W jej oczach mogłam zobaczyć miliony iskierek. Taak, ona na pewno się zakochała. U mnie nie ma czegoś takiego. Chyba… Nie na pewno.
- Dzisiaj wieczorem idziemy na spacer. Nie mogę się doczekać – moja przyjaciółka była cała rozpromieniona.
Pokój Jane
- No to chodź! Trzeba cię zrobić na bóstwo! – pociągnęłam ją w stronę schodów. Po chwili stałyśmy już w jej pokoju w jej garderobie. Zaczęłyśmy przekopywać wszystkie rzeczy.
- Tylko wiesz, żeby nie wyglądało jakbym się przygotowywała niewiadomo ile. Nie chcę wyjść dziwnie.
- Spokojnie – uśmiechnęłam się do niej. W końcu znalazłyśmy idealny zestaw. – A teraz trzeba cię umalować –szybko zabrałam się do roboty. Zrobiłam jej delikatny makijaż. Powiekę pomalowałam cieniem o barwie jasnego brązu, rzęsy czarnym tuszem, a na policzka nałożyłam troszkę różu. Wszystko idealnie się ze sobą komponowało. Została jeszcze tylko fryzura. Jej długie włosy pozostawiłam rozpuszczone jedynie od połowy w dół delikatnie je zafalowałam.
- Wyglądasz pięknie – była śliczna. Dodatkowo uroku dodawały jej iskierki w oczach. Zakochanie zdecydowanie jej służy.
- Dziękuję! Jesteś najlepsza – rzuciła mi się na szyję.
- Tak wiem, wiem – zaśmiałam się. – No moja droga, ja idę do domu, bo zaraz twój Książe się zjawi! – wyściskałam ją mocno. – Tylko mi się tam nie zbłaźnij – zażartowałam sobie. – Zobaczysz, będzie świetnie – i ruszyłam w stronę swojego domu. Bardzo szybko doszłam do swojego domu. Zrobiłam sobie coś do jedzenia, a następnie gorącą czekoladę.
- Umm.. – uwielbiam gorącą czekoladę. Razem z kubkiem ruszyłam do swojego pokoju. Tam położyłam go na biurku. Usłyszałam dźwięk  nadchodzącego sms-a.
„Wchodzę”. Była to wiadomość od Brandona. Co? Nagle zobaczyłam go przed sobą. Aż podskoczyłam.
Już otwierałam buzię żeby mu powiedzieć, że ma mnie tak nie straszyć, ale on mnie wyprzedził.
- Nieee. Napisałem ci że wchodzę. Uprzedziłem, nie moja wina, że twój mózg tak wolno przetwarza fakty – rzucił się na moje łóżko.
- A może byś powiedział, że gdyby nie to, że jesteś za szybki dla ludzkiego oka dlatego się przestraszyłam.
- To to samo. Ooo – wstał skierował wzrok na mój kubek. – Gorąca czekolada! – i skoczył do kubka. Upił łyka.
- Ej, to moje! Ty gustujesz w innych napojach – no wiadomo, że on pija krew, a nie gorącą czekoladę.
- Ale to nie oznacza, że takie też są pyszne – powiedział biorąc kolejny łyk.
- Zrób sobie sam! To jest moje – powiedziałam biorąc mu z rąk kubek.
- No, ale ty robisz ją tak dobrze. Inna już nie będzie taka sama – zrobił słodkie oczka.
- Nie! To jest moje – upiłam łyk.
- Następnym razem robisz dwie porcje – oznajmił mi.
- Jaasne – zaśmiałam się.
- No ja ci mówię. A wiesz, takiemu przystojniakowi nie da się odmówić – prychnęłam tylko.
- Ale daj jeszcze łyka – wyrwał mi kubek, przy okazji oblewając się trochę czekoladą.
- Ej, wylałeś.
- No sorki. Kurde, ubrudziłem się – miał plamę na t-shircie. – Wiesz, że nie mam wyboru – poruszył brwiami i zaczął ściągać bluzkę. Nieee! Proszę, dlaczego on musi ściągać tą bluzkę! Znowu będę widziała ten jego umięśniony tors…. Tak właśnie to zobaczyłam.
Jaki on jest przystojny! Czemu właśnie on? Nie może to być jakiś inny chłopak.
- Co? Jestem gdzieś brudny – zapytał.
- Hmm? Nie, nie.
- Aaaa, no tak. Przecież zapomniałem, że nie możesz się mnie oprzeć – zaśmiał się.
- Oczywiście – prychnęłam.
- A co? To nie jest prawdą? – zapytał rozbawiony.
- Nie – stwierdziłam pewnie.
- Ach tak? – zapytał nadal się śmiejąc.
- No… tak – zaczęłam mówić bardziej niepewnie.
- Czy ty się jąkasz – podszedł bliżej.
- Yyy.. Nie… - kurde, jąkam się. Opanuj się.
-Jesteś pewna?
- No dobra kurde, jesteś przystojny. Zadowolony – niech się cieszy. Tylko szkoda, że ja tak naprawdę uważam. Jak dla mnie teraz to on był mega przystojny.
- Powtórz, bo nie usłyszałem – podpuszczał mnie.
- Dobrze słyszałeś.
- No właśnie nie – zaczął do mnie podchodzić.
- Oj Brandon – był bardzo blisko mnie. Za blisko. Popatrzyłam za siebie, po poczułam, że dalszego kroku w tył już mi się nie uda zrobić. Byłam przyparta do ściany.
- No przyznaj się – zamruczał mi do ucha.
- Przestań….. No… yyy… kurde – no i jak tu się nie jąkać, jak on był tak blisko ciebie, a w dodatku bez koszulki? Jeeezuu…… Jaki on jest przystojny. I te jego oczy. Kurde, zaczynam się wstydzić moich myśli i mam ochotę przywalić im. Czemu muszę tak myśleć. To jest silniejsze. Nie mogłam racjonalnie myśleć, jak on był tak blisko mnie. O wiieeeele za blisko. Patrzył mi głęboko w oczy. Były takie piękne i ciemne i głębokie. Znowu się w nich zatapiałam. Niech mnie. Jak on na mnie działał. Zbliżał się powoli. 

****
Przepraszam, ale moja wena szwankuje. Czasami trudno jest nad nią zapanować. Raz ją mam, a drugi po prostu pustka. Mam rozdział w głowie, ale nie umiem go opisać. Wiem, że chcielibyście, żeby rozdziały pojawiały się jak najszybciej, ale nie zawsze się tak da. Straasznie przepraszam. Jeszcze do tego szkoła i nauka. Strasznie tego dużo. Ale będzie za niedługo wolne więc mam nadzieję, że uda mi się napisać jak najwięcej :D Dziękuję, za wszystkie komentarze :) Kocham was <3 :***

A teraz niespodzianka. Brandon <33:


14 komentarzy:

  1. jupi jupi yeaaaah! pierwsza :D:D
    ojej!! ale słodki rozdział! ^_^
    no i w końcu się pocałowali *_* teraz częściej niech to robią, to w końcu sobie uświadomią, że znaczą dla siebie o dużo więcej niż sobie myślą :D
    uwielbiam Twoje opowiadanie :) ono jest takie inne od tych wszystkich, które czytam :D
    no i ten Brandon! *_______* nie dziwie się Sophie, że nie może się ogarnąć przy nim :D
    kochana, czekam na next! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku :) Jak mi miło <3 Postaram się jak najszybciej napisać nowy rozdział :D

      Usuń
  2. świetny rozdział <33
    Po prostu boski, ile ja bym dała żeby moje opowiadanie było tak fajne jak twoje :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. hej opowiadanie supcio mega zajefajne a wiesz co milord? wiesz ile ja bym dała żeby mieć takiego Brandona w pokoju ah... marzenia czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha, ja też dużo bym dała. :D Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  4. Hej:-)dodasz cos w ten weekend? Uzależniłam sie od twojego opowiadania:-)IIIINKA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się coś dodać w weekend, tylko nie wiem jeszcze kiedy, bo sobotę mam zawaloną. :D

      Usuń
  5. Wiem, że jestem okropna, że dopiero teraz komentuję, ale dopiero znalazłam czas, żeby przeczytać wszystkie rozdziały Twojego opowiadania. W sumie nie przepadam za wampirami itp, bo przez panującą na nie modę trochę mi zbrzydły. Ale właściwie piszesz tak, że momentami łatwo zapomnieć, że Brandon jest wampirem, dlatego czyta mi się całkiem przyjemnie. No właśnie, jeśli chodzi o Brandona, to uwielbiam takie wredne charakterki, od razu pokochałam tę postać. Mam nadzieję, że w końcu będzie z Sophie. Tym bardziej, że coś mi się wydaje, że ona podoba mu się równie mocno, co on jej.
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. i co z tym rozdzialem...chce pozytywnie zakonczyc weekend czytajac nowy rozdzial:)iiiinka

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy bedzie rozdział?kasia

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG
    BRANDON
    JEST
    BOSKI
    ja nie wiem skąd ty go wytrzasnęłaś ale szacun za to ;D
    boski rozdział czekam na nn :D wciągnęło mnie bez reszty to twoje opowiadanie, świetnie piszesz!!!
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, jeśli lubisz opowiadania z 1D to zapraszam do mnie. Fajnie by było jak byś wpadła i wyraziła szczerą opinię. Z góry przepraszam także za spam. Mam nadzieję, że w żaden sposób nie uraziłam, po prostu staram się jakoś wybić :D
    http://life-is-one-big-game.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Inaczej wyobrażałam sobie Brandona, ale ten też jest niczego sobie ;*

    trupiamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń